czwartek, 26 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XI

Późnym wieczorem wróciłam do domu taty, zmęczona całym dniem i zaistniałą sytuacją. Cały czas towarzyszyły mi łzy. Nie opuszczały mnie jak najlepsze przyjaciółki. Przekręciłam klucz w zamku i z wysiłkiem wtargnęłam walizkę do przedpokoju. Akurat przez salon przechodził tata. Szybko do mnie podszedł i wyciągnął walizkę z ręki.
- Tato .. Mogę na nowo się wprowadzić ?
Uśmiechnął się blado i mocno mnie przytulił.
- Oczywiście Skarbie. To zawsze będzie twój dom.
Chwycił mnie za rękę i posadził na tapczanie koło Vanessy i sam zaniósł moją walizkę do pokoju. Gdy stracił się na schodach, natychmiast wtuliłam się w przyjaciółkę. Pocałowała mnie w czubek głowy i uspakajała szeptem. Po chwili wrócił Carles i usiadł po drugiej stronie, gładząc moje włosy.
- Pomożemy Ci.. Daj Alexisowi czas ..

***
Minął tydzień. Ograniczyłam jakiekolwiek kontakty z piłkarzami, jak i partnerkami piłkarzy Barcelony. Tylko z Jonathanem regularnie rozmawiałam. Tylko mu ufałam. Każdego dnia leżałam w łóżku, od rana do nocy. Straciłam chęć do życia. W ogóle .. Co to za życie ? Jestem jedną życiową pomyłką .. Nie powinnam się urodzić .. Jestem na świecie tylko dlatego, że rodzice się nie zabezpieczyli .. Nie chcieli mnie .. Teraz zraniłam chłopaka swojego życia, zawiodłam tatę i na deser zawiodę własne dziecko .. Nie pozna swojego ojca, ponieważ jego głupia matka boi się prawdy ..
Postanowiłam w końcu opuścić łóżko. Byłam sama, ponieważ tata pojechał na trening, a Vanessa do pracy. Poprosiłam ją, by przekazała projektantom, że nie wezmę udziału w pokazie. Chodź chcieli, bym teraz wystąpiła na nim w podobnej roli do Vanessy, ale ja nie mam na to sił. Nie chcę pokazywać się światu.
Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam jogurt. Wyciągnęłam łyżeczkę i otwarłam go. Chciałam wyrzucić papierek do kosza, ale zauważyłam w nim gazetę sportową. Tata nie wyrzuca tych gazet, lubi czasem wrócić do tego co było. Wyciągnęłam ją i przejrzałam .. Już wiem, dlaczego ją wyrzucił.
"Co się dzieje z córką kapitany FC Barcelony ?
Blanca Martinez (19 l.) razem z partnerką swojego ojca Vanessą Lorenzo (36 l.), dostała propozycję wzięcia udziału w pokazie mody o tematyce ciążowej. Córka piłkarza miała otworzyć pokaz, niestety już na pierwszej próbie do pokazu, dziewczyna źle się czuła i została odwieziona do szpitala. 
To dopiero początek. 
BLANCA JEST W CIĄŻY ! 
Zaraz po meczu FC Barcelony z Elche (wygranym 6:0 po hattricku Leo Messiego, trafieniu Neymara, Alexisa Sancheza i Cesca Fabregasa), zapytaliśmy Alexisa o ciążę partnerki. Gdy usłyszał pytanie, odmówił udzielania odpowiedzi i bez słowa udał się do szatni. Zaintrygowało nas to i kolejne pytanie skierowaliśmy do przyjaciela Blanci i Alexisa. Jonathan powiedział "zostawcie Blance w świętym spokoju i zapomnijcie o całej sprawie". 
O co może chodzić ? Naszą ostatnią deską ratunku okazał się kapitan FC Barcelony.
"Moja córka spodziewa się dziecka. Potrzebuje spokoju, dlatego proszę nie zadawać więcej pytań w tym temacie".
Oczywiście szanujemy prośbę 'Tarzana', ale męczy nas jedno .. Kto jest ojcem ?"
Czytając artykuł nie uroniłam ani jednej łzy. Widocznie moje oczy miały już ich dość. Potargałam gazetę na kawałki i wyrzuciłam ją do kosza. Wróciłam do pokoju rzucając się na łóżko. Patrzyłam bezbarwnie w sufit.
Moje niesamowicie interesujące zajęcie przerwał dzwonek do drzwi. Nie chciałam otwierać. Postanowiłam przecież sobie, że odcinam się od dotychczasowego życia. Jednak osoba, która stała za drzwiami, za wszelką cenę chciała się ze mną skontaktować. Opornie i od niechcenia zeszłam po schodach, bezbarwnie patrząc przed siebie. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry, Blanca Martinez ?
Przed drzwiami stała niewysoka hiszpanka, chyba przed 40-stką. Poprawiła okulary na nosie i patrzyła na mnie badawczo.
- Tak .. A pani .. ?
- Jestem dziennikarką, czy nie zechciałaby pani odpowiedzieć na parę pytań ?
Zapytała wyciągając dyktafon z torebki.
- NIE, NIE ZECHCIAŁABYM ! I PROSZĘ DAĆ MI I MOIM BLISKIM ŚWIĘTY SPOKÓJ !
Krzyknęłam kobiecie prosto w twarz i zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem. Nie potrafię już dłużej zgrywać twardziela. Osunęłam się na ziemię i pozwoliłam łzą spływać po policzkach. Spojrzałam na drzwi do łazienki i na swoje nadgarstki.
- A może .. Wygodniej by było po prostu zniknąć z tego świata ? - Potarłam o siebie swoje dłonie i powoli wstałam. Jeszcze raz spojrzałam na pokój, do którego chciałam się udać. - A może .. Po kolei ? - spojrzałam na swój brzuch, w którym rozwija się moje dziecko. - Aborcja ? .. Co ty na to ? - Poklepałam się po brzuchu i ponowie wróciłam do pokoju, biorąc laptop na kolana.
"Gdzie w Barcelonie legalna jest aborcja ?"
Opcji było dużo, było w czym wybierać. Pierwszy lepszy szpital. Przebrałam się i wyszłam z domu.

***
Jazda do szpitala minęła mi szybko i cicho. Po chwili zaparkowałam samochód przed parkiem, za którym znajdował się owy szpital. Wysiadłam z samochodu i nałożyłam kaptur na głowę. Ostatnio jestem rozpoznawalna. Park był długi i bardzo mnie przytłaczał. Mnóstwo w nim było dzieci, które biegały dokoła drzew, kopały piłkę, grały w chowanego. Jedno przeleciało mi przed nogami, podczas zabawy w ganianego.
- Bardo panią przepraszam za mojego syna.
Zwróciła się do mnie niewiele starsza ode mnie dziewczyna o długich kręconych włosach.
- Spoko nie ma problemu.
Chciałam już iść, ale dziewczyna chwyciła mnie za rękę i patrzyła mi w oczy.
- Jesteś córką Carlesa Puyola ?
- Nic Ci do tego..
Odburknęłam i obróciłam się na pięcie.
- Przepraszam, że pytam .. Chciałam tylko porozmawiać ..
- A myślisz, że mamy o czym ?
Zapytałam ponownie się odwracając i patrząc w jej oczy.
- Myślę, że mamy. - Uśmiechnęła się ciepło i usiadła na ławce. - Siadaj.
- Nie mam czasu ..
- Zajmę Ci parę minut.
Znowu się uśmiechnęła. Czuję się tak, jakby dobrze wiedziała gdzie idę. Przewróciłam oczami i usiadałam koło niej.
- Wiem, co czujesz...
- Nie wiesz.
Przerwałam jej patrząc na swoje buty.
- Wiem... Wiem jak to jest, kiedy tracisz wiarę w ludzi, jak czujesz się niepotrzebnym i niekochanym, kiedy Twoje życie robi Ci na złość, kiedy mimowolnie ranisz swoich bliskich i komplikujesz im życie.. - Popatrzyłam na nią, wyczekując dalszej części opowieści. - To mój syn .. Sergio. Przyszedł na świat, gdy miałam zaledwie 17 lat .. Musiałam wychować go sama .. Mój chłopak, gdy tylko się dowiedział o ciąży, zerwał ze mną i zostawił na lodzie .. Rodzice wyrzucili mnie z domu i musiałam przeprowadzić się do babci, która mimo choroby bardzo mi pomagała. Miała raka .. Gdy Sergio skończył rok, zmarła. Zostałam sama .. Rodzice nie chcieli mnie znać .. Tata jest prezesem jednej z największych firm w Barcelonie, a mama jest na każde jego skinienie .. Nie miałam pieniędzy .. Nie miałam wykształcenia. Przeniosłam się do domu samotnej matki. Wszystko mi się skomplikowało .. Ludzie za mną chodzili i pytali jak mogłam przynieść taki wstyd rodzinie ? Straciłam jakąkolwiek wiarę w drugiego człowieka .. Chciałam popełnić samobójstwo, ale nie mogłam tego zrobić .. Mam syna. Ja jestem dla niego i On jest dla mnie. Od tego całego koszmaru, minęło 5 lat. Mój chłopak do mnie wrócił i rodzice mnie za wszystko przeprosili .. Wszystko, dzięki niemu. - Z uśmiechem na twarzy spojrzała na bawiącego się z jakimś chłopcem syna. - Blanco .. Nikt nie będzie nam tego życia ułatwiał .. Musimy sami je sobie ułożyć. Jeśli dobrze to zrobisz, z czasem dostaniesz nagrodę .. Nie rób niczego głupiego ..
Spojrzałam na nią. Co ona sobie w ogóle wyobraża ?
- Właśnie idę je sobie ułożyć.
Wstałam i bez pożegnania udałam się w kierunku szpitala.

***
- Przepraszam, czy na tym piętrze wykonywane są zabiegi usunięcia ciąży ?
Zapytałam kobietę, stojącą przede mną. Odwróciła się i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Mam dziś "szczęście". Trafiłam na kobietę w ciąży.
- Chcesz się pozbyć tego bezbronnego maleństwa ?
- Tak.
Wyszeptałam chowając ręce do kieszeni.
- Będziesz później potrafiła żyć ze świadomością, że zabiłaś człowieka ?
- To nie to samo.
- Tak, to jest to samo.
Odpowiedziała z naciskiem. Spojrzała na mnie z obrzydzeniem i odeszła. Starałam się zagłuszyć jej słowa, które dudniły w mojej głowie.
- Ty też na zabieg ?
Zapytała mnie jakaś kobieta.
- Zależy na jaki.
- Usunięcia ciąży.
- Tak ... Tak, ja też.
- W takim razie chodź. Pójdziesz zaraz po mnie.
Puściła mi oczko i wskazała ruchem głowy, bym zajęła miejsce obok niej.

________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Przepraszam, że taki krótki :)

Do następnego ;*

11 komentarzy:

  1. nfriengbirte o jezu ona nie może usunąć tej ciąży!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zabijaj tego dziecka! Genialne <3 czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Coooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo?!!!!! Wez mi tu nie wymyslaj takich rzeczt. Cos czuje ze wpadnie tam Alexis i wsxystko bd dobrze xdd czekam :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ona nie usunie tego dziecka. Ktoś ją powstrzyma. Alexis lub Carles lub Venessa.
    Ktoś z tej trójki na pewno. Wszystko się ułoży i będzie z Alexisem i urodzi to dziecko.
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No chyba nie? Ona nie może.... Myślałam, że ta rozmowa z ta dziewczyną w parku ją powstrzyma, ale jednak nie. Mam nadzieję, że ktoś ją powstrzyma.
    Pisz szybko następny.
    Buziaczki ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział, ale ONA NIE MOŻE USUNĄĆ CIĄŻY!
    Niech tam wpadnie zdesperowany Alexis/Carles/ktokolwiek i ją powstrzyma!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już miałam nadzieję, że te rozmowy z tymi kobieta ją powstrzymają.. Ale myślę, że raczej Go nie usunie! Czekam na kolejny <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej no! To dziecko ma być Alexisa i ma żyć!

    OdpowiedzUsuń
  9. ej, ale jak to usunąć?!!!!! oby ktoś coś z tym zrobił , bo nie można tak o zabić dziecka ;////

    OdpowiedzUsuń
  10. Heeeej :D
    znalazłam się tu przypadkiem , ale zostaje :D przeczytałam wszystko w jeden wieczór i nie mogę doczekać się dalszych części ;))
    pozdrawiam xD
    VISCA EL BARCA ! ! < 3 3

    OdpowiedzUsuń
  11. http://peetamellark12.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-avard.html
    Zostałaś nominowana do LBA ;)
    Gratulacje <3

    OdpowiedzUsuń