sobota, 28 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XII

~ PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ

Obudziłam się w swoim pokoju, tak jak każdego dnia o godzinie 09:00. Zeszłam po schodach, wyciągając z lodówki sok pomarańczowy. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni szlafroka. Jonathan.
- Idziemy pobiegać ?
- Pogięło ? Haha, dobrze wiesz, że nie lubię i nie mogę.
- Wiem, ale dbam o twoją zajechaną kondycje.
- Spadaj !
Zaśmiałam się i rozłączyłam. Poklepałam się po pustym brzuchu i ponownie wróciłam przed lodówkę. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu.
- Jestem !
Tata. Krzyczał od wejścia i usłyszałam, jak rzuca torbą treningową. Powitał mnie szerokim uśmiechem.
- Nie jedz, bo z grubniesz.
Uśmiechnął się i poklepał mnie po brzuchu.
- Bardzo śmieszne.
- Gdzie Vanessa ?
- Na spacerze z Julią.
- Za miesiąc będziecie razem wychodzić na spacery z córkami.
Po raz kolejny się uśmiechnął i zgarnął ze stołu jabłko, siadając w salonie następnie odpalając fife.
Nie usunęłam ciąży. Będę miała córkę. Zaraz po tym, jak nadeszła moja kolej, dosłownie wybiegłam ze szpitala. Wracając parkiem, zobaczyłam tę dziewczynę, która przyczyniła się do tego, że moja córeczka ciągle żyje. Podbiegłam do niej przytuliłam i podziękowałam.
Tamten dzień, zapadnie mi w pamięci już na zawsze.
Zaczynam 8 miesiąc ciąży. Jestem modelką i chodzę na pokazy razem z Vanessą. Za dwa dni odbędzie się kolejna odsłona pokazu mody dla kobiet ciężarnych, lecz tym razem, o tematyce ślubnej. W Barcelonie te pokazy cieszyły się dużym zainteresowaniem. Będę modelką zamykającą Go, a Vanessa rozpoczynającą. Na koniec wyjdziemy razem w parze. Nie mogę się doczekać. Ta praca sprawiała mi dużo radości. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko Alexisa..
Przez te pół roku widywałam go tylko w telewizji, podczas meczy, czasem z wysokości trybun. Nie miałam odwagi, by się z nim skontaktować, nie miałam odwagi, by po raz kolejny go przeprosić. Przez cały ten czas żyję nadzieją, że los pomoże nas do siebie znowu zbliżyć.
Mój kontakt ograniczał się do rozmów i spotkań z nielicznymi wśród Barcelońskiej rodziny. Każdego dnia rozmawiałam z Jonathanem, zamieniałam parę zdań z Neymarem i Bruną, czasem odwiedzały mnie Antonella i Shakira, ze swoimi partnerami. Nikt nie znał prawdy o dziecku .. Powiedziałam im, że ojcem jest Jona (oczywiście, za jego zgodą)  i żeby zostawili to dla siebie, by Alexis się o tym nie dowiedział. Wiem, że go ranie .. Ale nie potrafię inaczej.
Pokaz już jutro. Siedziałam na swoim łóżku, przeglądając plan pokazu, zajadając się kubełkiem lodów czekoladowych. Usłyszałam sygnał mojego telefonu i na wyświetlaczu widniało zdjęcie Jonathana.
- Jona, coś się stało ?
- Nie uwierzysz, kto będzie na twoim pokazie ..

***

Nie mogłam uwierzyć. Nie potrafiłam przez tą informacje spać. Alexis .. Zobaczę go i może uda mi się z nim zamienić parę zdań .. Ale czy wystarczy mi na to odwagi ? Na przyznanie się do błędu ? Na wyznaniu prawdy ? Czy uda nam się znowu ze sobą być ?
Stałam już gotowa do wyjścia na wybieg. Vanessa trzymała moją dłoń.
- Wszystko będzie dobrze. Skoro tu jest, to znaczy że chce z tobą porozmawiać.
- Albo jest tu dlatego, bo w pokazie idzie jego nowa dziewczyna.
- Skąd pomysł, że ma dziewczynę ? Jonathan Ci coś mówił ?
- Nie, ale ..
- Żadnego "ale" ! Obiecuję Ci, że w najbliższym czasie sobie wszystko wyjaśnicie.
- Nie obiecuj, jeśli nie masz stuprocentowej pewności.
- Mam stuprocentową pewność.
Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała delikatnie w czubek głowy. Ostatni raz ścisnęła moją dłoń i ustawiła się jako pierwsza, by otworzyć pokaz.
No i zaczęło się. Muzyka, błyski fleszy, tłumy ludzi. Szłam jako ostatnia w cudownej białej sukni do kostek, z bukietem błękitnych róż. Włosy miałam pokręcone i rozpuszczone. Zauważyłam go i on mnie też. Nasze spojrzenia spotkały się, ale nie mogło trwać to długo - jestem w pracy. Cały pokaz dłużył mi się niemiłosiernie. Za każdym moim wyjściem, widziałam go jak się we mnie wpatrywał. Gdy pokaz się zakończył, niemal wybiegłam ze swojej garderoby. Rozglądałam się wśród wychodzącego tłumu. Nie widziałam go. Nie chciał ze mną rozmawiać .. Stałam tak przed wyjściem do czasu, aż miejsce pokazu nie opustoszało.
- No kogo czekasz ?
Odwróciłam się.
- Liczyłam, że porozmawiam z Alexisem ..
Jonathan podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Porozmawiacie ..
- Ale kiedy ? .. Tęsknie za nim .. Żałuję wszystkiego co zrobiłam, co przyczyniło się do rozpadu naszego związku .. To wszystko moja wina ! Zrujnowałam swoje, jak i jego życie.
Ponownie wtuliłam się w przyjaciela i zaczęłam płakać.
- Ejejej .. Mała, nie płacz. Nie powinnaś się denerwować .. Za niedługo będziesz matką.
- Każdy ma prawo, do chwili załamania.
- Niby tak, ale ty ich masz za dużo i zbyt często. - Pocałował mnie w czubek głowy i chwycił za rękę. - Idź się przebrać. Obiecałem Carlesowi, że odstawię Cię bezpiecznie do domu.
Blado się uśmiechnęłam i posłusznie ruszyłam w kierunku garderoby.

***

PODKŁAD MUZYCZNY
(ten sam, co wyżej)

Kolejna nieprzespana noc. Obracałam się z boku na bok, starałam się oczyścić myśli, wyrzucić z nich Alexisa. Powinnam już dawno zamknąć rozdział w swoim życiu, zatytułowany jego imieniem. Niestety nie potrafiłam. Miłość .. Nasza w tym przypadku była krucha .. Ale z mojej strony wieczna .. Nie wyobrażam sobie życia, u boku innego mężczyzny. Wychowam małą z nim, albo sama, jeśli do tego czasu nie zwariuję z tęsknoty.
O godzinie 09:00 wyszłam z łóżka. Po porannej toalecie, na śniadaniu zjawiłam się po 10. Przy stole siedziała Vanessa z Julią na kolanach.
- Witam !
Krzyknęłam ze schodów, następnie całując maleńką w policzek i następną w kolejności Vanesse.
- My również. Wyspana ?
- Powiedzmy. Tata na treningu ?
- Tak. Idziemy zaraz z Julią na spacer, przyłączysz się ?
- Nie czuję się na siłach. Przepraszam.
- Nie przepraszaj ! Rozumiem, że pokaz męczący ?
Uśmiechnęła się do mnie. Spojrzałam na nią i zajęłam miejsce przy stole.
- Nie tylko pokaz ..
Wzięłam w dłonie nóż i widelec, zabierając się do zjedzenia naleśnika.
- Nieprzespana noc widzę .. - przytaknęłam. - Alexis ?
Ona wie wszystko. Potrafi wyczytać prawdę z moich oczu. Poczułam, że łza spływa mi po policzku.
- Wszystko się ułoży.
Chciałam w to wierzyć, dlatego nie zaprzeczałam. Spojrzałam w jej oczy i wymusiłam uśmiech na ustach.
- Wiem .. Wierze w to.
Odpowiedziałam łamiącym się głosem, połykając kawałek naleśnika, który znajdował się na widelcu.
- Nie musimy iść na spacer. Zostaniemy z tobą. Prawda ?
Zwróciła się do mojej przyrodniej siostry, która patrzyła na swoją mamę dużymi oczkami, potrząsając grzechotką.
- Nie ma potrzeby. Może uda mi się zasnąć.
Puściłam jej oczko i zrobiłam łyk soku pomarańczowego.
- Jesteś pewna ?
- Jestem. Idźcie już lepiej. Zapowiadali deszcze koło 13.

***

Leżałam w salonie i oglądałam wiadomości sportowe. Transmitowali trening piłkarzy Barcy, na którym nie było Alexisa. Zdołowało mnie to niesamowicie.
- Czyli dziś Cię już nie zobaczę.
Powiedziałam sama do siebie wyłączając telewizor. Wstałam z kanapy i przeszłam się po salonie głaszcząc się po brzuchu. Po jakimś czasie znowu usiadłam i włączyłam w telefonie album z naszymi zdjęciami. Było ich mnóstwo. Każdego dnia robiliśmy ich sobie ponad 20. Uśmiechałam się z goryczą, przesuwając kolejne fotografie. Czasy, kiedy byliśmy dla siebie .. Beztrosko zapatrzeni w swoje roześmiane i pełne miłości oczy. Z zadumania wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Powoli wstałam i przekręciłam klucz w zamku. Przed drzwiami stał mężczyzna, niewiele wyższy ode mnie. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ zasłaniał ją ogromny bukiet błękitnych róż.
- Te same, które miałaś wczoraj na pokazie.
Wszędzie rozpoznam ten głos. Opuścił bukiet kwiatów i spojrzał mi w oczy.
- Alexis ..
Jąkałam się. Nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów.
- Przepraszam za te pół roku milczenia.
- Nie .. To ja przepraszam .. Przepraszam, że przeze mnie tak cierpiałeś ..
Położyłam dłoń na jego policzku i ponownie zatopiłam się w jego ciemnobrązowych oczach. Uśmiechnął się do mnie i mocno mnie przytulił.
- Kocham Cię .. Słyszysz ? Od pierwszego wejrzenia. Przez te pół roku, kiedy nie było Cię blisko mnie, nie byłem sobą. Czułem, że kogoś mi brakuje. W tym przypadku Ciebie .. Nie ważne, czyje to dziecko. - położył dłoń na moim brzuchu. - Wychowam je jak własne.
Nagle zaczął padać gwałtowny deszcz, a my połączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie.

__________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Nigdy nie uśmierciłabym tego dziecka ! :D
Nawet tego w planach nie miałam, ale fajnie było was potrzymać w niepewności :3
Rozdział dedykuje trzem osobom :3
Kindze, Sabinie i Agnieszce < 33
Kocham was i dziękuję, że doceniacie moją pracę :3 ♥

Został mi jeden rozdział i epilog :)
A tym czasem zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie ^^

Do następnego ;*

czwartek, 26 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XI

Późnym wieczorem wróciłam do domu taty, zmęczona całym dniem i zaistniałą sytuacją. Cały czas towarzyszyły mi łzy. Nie opuszczały mnie jak najlepsze przyjaciółki. Przekręciłam klucz w zamku i z wysiłkiem wtargnęłam walizkę do przedpokoju. Akurat przez salon przechodził tata. Szybko do mnie podszedł i wyciągnął walizkę z ręki.
- Tato .. Mogę na nowo się wprowadzić ?
Uśmiechnął się blado i mocno mnie przytulił.
- Oczywiście Skarbie. To zawsze będzie twój dom.
Chwycił mnie za rękę i posadził na tapczanie koło Vanessy i sam zaniósł moją walizkę do pokoju. Gdy stracił się na schodach, natychmiast wtuliłam się w przyjaciółkę. Pocałowała mnie w czubek głowy i uspakajała szeptem. Po chwili wrócił Carles i usiadł po drugiej stronie, gładząc moje włosy.
- Pomożemy Ci.. Daj Alexisowi czas ..

***
Minął tydzień. Ograniczyłam jakiekolwiek kontakty z piłkarzami, jak i partnerkami piłkarzy Barcelony. Tylko z Jonathanem regularnie rozmawiałam. Tylko mu ufałam. Każdego dnia leżałam w łóżku, od rana do nocy. Straciłam chęć do życia. W ogóle .. Co to za życie ? Jestem jedną życiową pomyłką .. Nie powinnam się urodzić .. Jestem na świecie tylko dlatego, że rodzice się nie zabezpieczyli .. Nie chcieli mnie .. Teraz zraniłam chłopaka swojego życia, zawiodłam tatę i na deser zawiodę własne dziecko .. Nie pozna swojego ojca, ponieważ jego głupia matka boi się prawdy ..
Postanowiłam w końcu opuścić łóżko. Byłam sama, ponieważ tata pojechał na trening, a Vanessa do pracy. Poprosiłam ją, by przekazała projektantom, że nie wezmę udziału w pokazie. Chodź chcieli, bym teraz wystąpiła na nim w podobnej roli do Vanessy, ale ja nie mam na to sił. Nie chcę pokazywać się światu.
Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam jogurt. Wyciągnęłam łyżeczkę i otwarłam go. Chciałam wyrzucić papierek do kosza, ale zauważyłam w nim gazetę sportową. Tata nie wyrzuca tych gazet, lubi czasem wrócić do tego co było. Wyciągnęłam ją i przejrzałam .. Już wiem, dlaczego ją wyrzucił.
"Co się dzieje z córką kapitany FC Barcelony ?
Blanca Martinez (19 l.) razem z partnerką swojego ojca Vanessą Lorenzo (36 l.), dostała propozycję wzięcia udziału w pokazie mody o tematyce ciążowej. Córka piłkarza miała otworzyć pokaz, niestety już na pierwszej próbie do pokazu, dziewczyna źle się czuła i została odwieziona do szpitala. 
To dopiero początek. 
BLANCA JEST W CIĄŻY ! 
Zaraz po meczu FC Barcelony z Elche (wygranym 6:0 po hattricku Leo Messiego, trafieniu Neymara, Alexisa Sancheza i Cesca Fabregasa), zapytaliśmy Alexisa o ciążę partnerki. Gdy usłyszał pytanie, odmówił udzielania odpowiedzi i bez słowa udał się do szatni. Zaintrygowało nas to i kolejne pytanie skierowaliśmy do przyjaciela Blanci i Alexisa. Jonathan powiedział "zostawcie Blance w świętym spokoju i zapomnijcie o całej sprawie". 
O co może chodzić ? Naszą ostatnią deską ratunku okazał się kapitan FC Barcelony.
"Moja córka spodziewa się dziecka. Potrzebuje spokoju, dlatego proszę nie zadawać więcej pytań w tym temacie".
Oczywiście szanujemy prośbę 'Tarzana', ale męczy nas jedno .. Kto jest ojcem ?"
Czytając artykuł nie uroniłam ani jednej łzy. Widocznie moje oczy miały już ich dość. Potargałam gazetę na kawałki i wyrzuciłam ją do kosza. Wróciłam do pokoju rzucając się na łóżko. Patrzyłam bezbarwnie w sufit.
Moje niesamowicie interesujące zajęcie przerwał dzwonek do drzwi. Nie chciałam otwierać. Postanowiłam przecież sobie, że odcinam się od dotychczasowego życia. Jednak osoba, która stała za drzwiami, za wszelką cenę chciała się ze mną skontaktować. Opornie i od niechcenia zeszłam po schodach, bezbarwnie patrząc przed siebie. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi.
- Dzień dobry, Blanca Martinez ?
Przed drzwiami stała niewysoka hiszpanka, chyba przed 40-stką. Poprawiła okulary na nosie i patrzyła na mnie badawczo.
- Tak .. A pani .. ?
- Jestem dziennikarką, czy nie zechciałaby pani odpowiedzieć na parę pytań ?
Zapytała wyciągając dyktafon z torebki.
- NIE, NIE ZECHCIAŁABYM ! I PROSZĘ DAĆ MI I MOIM BLISKIM ŚWIĘTY SPOKÓJ !
Krzyknęłam kobiecie prosto w twarz i zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem. Nie potrafię już dłużej zgrywać twardziela. Osunęłam się na ziemię i pozwoliłam łzą spływać po policzkach. Spojrzałam na drzwi do łazienki i na swoje nadgarstki.
- A może .. Wygodniej by było po prostu zniknąć z tego świata ? - Potarłam o siebie swoje dłonie i powoli wstałam. Jeszcze raz spojrzałam na pokój, do którego chciałam się udać. - A może .. Po kolei ? - spojrzałam na swój brzuch, w którym rozwija się moje dziecko. - Aborcja ? .. Co ty na to ? - Poklepałam się po brzuchu i ponowie wróciłam do pokoju, biorąc laptop na kolana.
"Gdzie w Barcelonie legalna jest aborcja ?"
Opcji było dużo, było w czym wybierać. Pierwszy lepszy szpital. Przebrałam się i wyszłam z domu.

***
Jazda do szpitala minęła mi szybko i cicho. Po chwili zaparkowałam samochód przed parkiem, za którym znajdował się owy szpital. Wysiadłam z samochodu i nałożyłam kaptur na głowę. Ostatnio jestem rozpoznawalna. Park był długi i bardzo mnie przytłaczał. Mnóstwo w nim było dzieci, które biegały dokoła drzew, kopały piłkę, grały w chowanego. Jedno przeleciało mi przed nogami, podczas zabawy w ganianego.
- Bardo panią przepraszam za mojego syna.
Zwróciła się do mnie niewiele starsza ode mnie dziewczyna o długich kręconych włosach.
- Spoko nie ma problemu.
Chciałam już iść, ale dziewczyna chwyciła mnie za rękę i patrzyła mi w oczy.
- Jesteś córką Carlesa Puyola ?
- Nic Ci do tego..
Odburknęłam i obróciłam się na pięcie.
- Przepraszam, że pytam .. Chciałam tylko porozmawiać ..
- A myślisz, że mamy o czym ?
Zapytałam ponownie się odwracając i patrząc w jej oczy.
- Myślę, że mamy. - Uśmiechnęła się ciepło i usiadła na ławce. - Siadaj.
- Nie mam czasu ..
- Zajmę Ci parę minut.
Znowu się uśmiechnęła. Czuję się tak, jakby dobrze wiedziała gdzie idę. Przewróciłam oczami i usiadałam koło niej.
- Wiem, co czujesz...
- Nie wiesz.
Przerwałam jej patrząc na swoje buty.
- Wiem... Wiem jak to jest, kiedy tracisz wiarę w ludzi, jak czujesz się niepotrzebnym i niekochanym, kiedy Twoje życie robi Ci na złość, kiedy mimowolnie ranisz swoich bliskich i komplikujesz im życie.. - Popatrzyłam na nią, wyczekując dalszej części opowieści. - To mój syn .. Sergio. Przyszedł na świat, gdy miałam zaledwie 17 lat .. Musiałam wychować go sama .. Mój chłopak, gdy tylko się dowiedział o ciąży, zerwał ze mną i zostawił na lodzie .. Rodzice wyrzucili mnie z domu i musiałam przeprowadzić się do babci, która mimo choroby bardzo mi pomagała. Miała raka .. Gdy Sergio skończył rok, zmarła. Zostałam sama .. Rodzice nie chcieli mnie znać .. Tata jest prezesem jednej z największych firm w Barcelonie, a mama jest na każde jego skinienie .. Nie miałam pieniędzy .. Nie miałam wykształcenia. Przeniosłam się do domu samotnej matki. Wszystko mi się skomplikowało .. Ludzie za mną chodzili i pytali jak mogłam przynieść taki wstyd rodzinie ? Straciłam jakąkolwiek wiarę w drugiego człowieka .. Chciałam popełnić samobójstwo, ale nie mogłam tego zrobić .. Mam syna. Ja jestem dla niego i On jest dla mnie. Od tego całego koszmaru, minęło 5 lat. Mój chłopak do mnie wrócił i rodzice mnie za wszystko przeprosili .. Wszystko, dzięki niemu. - Z uśmiechem na twarzy spojrzała na bawiącego się z jakimś chłopcem syna. - Blanco .. Nikt nie będzie nam tego życia ułatwiał .. Musimy sami je sobie ułożyć. Jeśli dobrze to zrobisz, z czasem dostaniesz nagrodę .. Nie rób niczego głupiego ..
Spojrzałam na nią. Co ona sobie w ogóle wyobraża ?
- Właśnie idę je sobie ułożyć.
Wstałam i bez pożegnania udałam się w kierunku szpitala.

***
- Przepraszam, czy na tym piętrze wykonywane są zabiegi usunięcia ciąży ?
Zapytałam kobietę, stojącą przede mną. Odwróciła się i spojrzała na mnie z niedowierzaniem. Mam dziś "szczęście". Trafiłam na kobietę w ciąży.
- Chcesz się pozbyć tego bezbronnego maleństwa ?
- Tak.
Wyszeptałam chowając ręce do kieszeni.
- Będziesz później potrafiła żyć ze świadomością, że zabiłaś człowieka ?
- To nie to samo.
- Tak, to jest to samo.
Odpowiedziała z naciskiem. Spojrzała na mnie z obrzydzeniem i odeszła. Starałam się zagłuszyć jej słowa, które dudniły w mojej głowie.
- Ty też na zabieg ?
Zapytała mnie jakaś kobieta.
- Zależy na jaki.
- Usunięcia ciąży.
- Tak ... Tak, ja też.
- W takim razie chodź. Pójdziesz zaraz po mnie.
Puściła mi oczko i wskazała ruchem głowy, bym zajęła miejsce obok niej.

________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Przepraszam, że taki krótki :)

Do następnego ;*

poniedziałek, 23 grudnia 2013

ROZDZIAŁ X

- Co ?! Jak to nie znasz ojca dziecka ?
Siedziałyśmy już w samochodzie. Musiałam jej przecież powiedzieć prawdę. Nie widziałam sensu, by dłużej to wszystko ukrywać. 
- Pijana byłam .. Nic z tamtej imprezy nie pamiętam .. 
Przetarłam ostatnią łzę, która spływała mi po policzku. Siedziałam na fotelu pasażera skulona i patrzyłam przez okno, by uniknąć wzroku przyjaciółki. Vanessa zaklęła pod nosem. Chwilę jechałyśmy w ciszy, ale gdy stanęłyśmy na światłach dalej drążyła temat.
- Powiedz mi tylko .. Jak to możliwe, że przez sześć tygodni nie zauważyłaś, że możesz być w ciąży ?
- Nie wiem .. Często spóźniał mi się okres.. Nie miałam go regularnie co miesiąc, czasem bywało tak, że miałam go co dwa miesiące. Późno zaczęłam dojrzewać, to przez to..
Zielone światło. Głośno wypuściła powietrze i zapewne myślała co teraz na moje słowa powiedzieć. 
- Okey .. A co powiesz Alexisowi ?
Ponownie w moich oczach nagromadziły się łzy. Zaraz po tym jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży myślałam jak mu to wszystko przekazać.
- Nie powiem mu ..
Gwałtownie zahamowała, czym wywołała trąbienie samochodów za nami. Zjechała na pobocze i spojrzała na mnie z wyrzutem.
- Nie powiesz mu ?! Balnca ! Jesteście razem, on musi wiedzieć ! ... A zresztą i tak zobaczy Twój brzuch.
- Nie zobaczy ..
- Blanca, co ty kombinujesz ?
- Rozstanę się z nim .. Wyjadę, nie chcę mu komplikować życia.
Powiedziałam bezbarwnym tonem patrząc na swoje kolana.
- Myślisz, że puścimy Cię gdziekolwiek z Carlesem ? Pomożemy Ci, a Alexis się dowie i sam zadecyduje co dalej. - Spokojnie odpowiedziała i z powrotem włączyła się do ruchu drogowego. W głowie miałam tysiące myśli .. Czy On będzie chciał wychowywać dziecko któregoś ze swoich kolegów z zespołu ? .. Nie mam pojęcia .. I chyba nie chcę wiedzieć. Nie dowie się o dziecku. Już postanowiłam .. - Co powiemy Carlesowi ?
Po plecach przeszedł mi zimny dreszcz .. Pamiętam jak się pokłóciliśmy, gdy nie wróciłam do domu o właściwej porze .. Co będzie teraz, jak dowie się o dziecku ? Wbiłam paznokcie w siedzenie i barwnie spojrzałam jej w oczy.
- Nie mam pojęcia ..

***

Vanessa skręciła pod dom taty. Czułam, jak szybko bije mi serce, czułam kropelki potu, które zaczęły spływać mi po czole i falę zimnego potu na moich plecach. Ostatni raz bałam się tak przed maturami.
- Chodź. Im szybciej to załatwimy, tym szybciej poczujesz się lepiej.
Uścisnęła moją dłoń i w między czasie odpięła mój pas. Spojrzałam na nią, by doszukać się w jej spojrzeniu współczucia, wsparcia .. Jednak patrząc w jej oczy, mimowolnie widziałam zawiedzioną twarz taty .. Tak bardzo chciałam, by był ze mnie dumny ..
- Jasne ..
Odpowiedziałam od niechcenia i udałam się w kierunku domu. Nacisnęłam na klamkę i widziałam już siedzącego tatę w salonie. Czytał jakąś gazetę.
- No witam moje panny ! Jak tam próby ?
Zapytał składając gazetę i promienie się uśmiechając w naszą stronę. Poczułam dłoń Vanessy na moim ramieniu. Nie ma co zwlekać .. Co ma być, to będzie ..
- Tato .. Ja .. Musze Ci coś powiedzieć..
Zaczęłam dość niepewnie, ciągle poprawiając opadający mi na oczy niesforny kosmyk włosów. Po chwili podeszłam do niego i spojrzałam w jego zaciekawione i pełne obaw oczy. Przełknęłam głośno ślinę i poczułam, że w oczach zaczynają mi się gromadzić łzy.
- Jestem w ciąży..
Spuściłam głowę i skupiłam swój wzrok na podłodze. Powiedziałam to bardzo cicho. Bałam się, że nie usłyszał i będę musiała to powtórzyć.
- Że co .. ?
Zapytał chwytając moją dłoń i podnosząc palcem wskazującym mój podbródek. W jego oczach nie było ani cienia zawodu, czy też złości .. Tylko troska.
- Jestem w ciąży.
Powtórzyłam i poczułam, że po policzku spływa mi łza. Otarł ją i obdarował uśmiechem.
- Nie cieszysz się, że razem z Alexisem będziecie mieli dziecko ?
Ogarnął mnie nagły chłód. Moje serce zostało przeszyte zimnym i ostrym mieczem.
- Tylko ... Tylko to nie Alexis jest ojcem ..
- Co ? Jak to nie Alexis ?
Starał się zachować spokój. Vanessa położyła dłoń na jego ramieniu i szeptem go uspokajała.
Usiedliśmy w trójkę w salonie. Tata z Vanessą na kanapie, a ja na fotelu przed nimi .. Po raz kolejny opowiadałam co się stało na imprezie .. W sumie, to powiedziałam to, co pamiętam - czyli niewiele. Po wysłuchaniu mojej żenującej historii, Carles schował twarz w dłoniach. Zawiodłam Go. Po raz kolejny.
- Co powiesz Alexisowi ?
Zapytał kucając naprzeciwko mnie i chwytając za ręce.
- Nie powiem mu .. Muszę wyjechać ..
- O nie, nie, nie moja droga. Nawarzyłaś piwa, to teraz będziesz je pić.
- Nie chcę, by cierpiał. Wyprowadzę się jak najdalej od Barcelony.. Zapomnicie o mnie i tak macie przeze mnie mase problemów.
Poczułam jego pełen wyrzutu wzrok na swoim ciele.
- Spójrz na mnie. - Powiedział bardzo pewnym głosem. Powoli podniosłam wzrok. - Nie rób mu tego, co mi zrobiła twoja matka.
Niby silny argument, ale te dwie sprawy, to dwie różne sytuacje.
- Tato .. Ale to nie jest ta sama sytuacja .. Mama wiedziała, że jesteś ojcem .. Ja nie wiem, kto nim jest ..
- Nie chodzi mi o dziecko .. Chcesz by cierpiał ? Zostawisz go tak po prostu, bez słowa wyjaśnienia ? On zasługuje poznać prawdę. Jeśli Cię szczerze kocha, to wychowa te dziecko, jak własne.
- Nie wiem, czy dam rade mu spojrzeć w oczy, a co dopiero powiedzieć prawdę ..
- Jesteś już dorosłą kobietą. Dasz radę. Pamiętaj, że to dla dobra dziecka. Ono nie może wychowywać się bez ojca, choćby i przybranego. Spójrz na siebie. Nie byłaś wychowywana przeze mnie, a i tak wyrosłaś na dobrego człowieka, który czasem gubi się w życiu.
Dodał ciepło się uśmiechając.

***

Stałam przed Jego domem, który od dwóch tygodni jest też moim miejscem zamieszkania. Czułam to samo, co przed rozmową z tatą. Niepewnie przekręciłam klucz w zamku i powoli ruszyłam do salonu, gdzie razem z Jonathanem grał w fife. Jonathan ... Czy to możliwe, że mogłam przespać się z najlepszym przyjacielem ?
- O hej Skarbie ! Siadaj.
Powitał mnie puszczając całusa w moją stronę i poklepując miejsce koło siebie na kanapie.
- Hej Blanca, weź tego Twojego ! Drugi raz mnie ogrywa.
Obaj się zaśmiali. Czułam się nieswojo, pierwszy raz w towarzystwie jednych z najbliższych mi osób.
- Alexis .. Moglibyśmy porozmawiać ?
Zapytałam trzęsącym się głosem.
- Coś się stało ?
Zatrzymał grę i spojrzał mi w oczy.
- To ten .. Ja już pójdę. Jakby co, jesteśmy w kontakcie.
Machnął nam na pożegnanie i opuścił dom przyjaciela. Alexis splótł nasze dłonie i ponownie spojrzał mi w oczy.
- Mi możesz wszystko powiedzieć, nie bój się.
Wszystko.. Ale na pewno nie spodziewasz się, co Ci chcę przekazać..
- Alexis .. Jestem w ciąży..
Chilijczyk patrzył na mnie i po chwili dotarły do niego moje słowa. Przytulij mnie i namiętnie pocałował.
- Skarbie ! Przecież to jest cudowna wiadomość ! Będziemy mieli dziecko ! Dlaczego się nie cieszysz ?
Dodał widząc, że strumienie łez spływają po moich policzkach.
- Bo nie wiem, czyje to dziecko ..
Cały entuzjazm jaki w sobie miał ulotnił się w przeciągu kilku sekund, gdy z moich ust wyszły takie, a nie inne słowa.
- Ale .. Ale jak to nie wiesz czyje ? .. Nie nasze ?
- Alexis .. To szósty tydzień .. Co było sześć tygodni temu ? - Zapytałam Go szeptem, ale On długo nie odpowiadał. - Impreza u Neymara.
Dodałam jeszcze ciszej niż wcześniej.
- Przespałaś się z kimś i nawet nie wiesz z kim ? Zajebiście.
Odpowiedział rzucając się na kanapie i bezbarwnie patrząc w sufit.
- Upiłam się .. Nic nie pamiętam z tamtego dnia .. - Nic nie mówił. Widziałam, że cierpi .. Wiedziałam, że tak będzie .. Podniosłam się z kanapy i udałam do sypialni. Spakowałam wszystkie moje rzeczy. Po 20 minutach, zeszłam po schodach z ogromną walizką. Mój chłopak nie zmienił od tego czasu pozycji. - Przepraszam.
Powiedziałam powstrzymując łzy. Znowu cisza z jego strony. Rozumiem Go. Położyłam klucze od mieszkania na kuchennym blacie i wyszłam z domu. Siedząc w samochodzie, pozwoliłam sobie płakać, przeklinać i krzyczeć w niebo głosy. Nienawidziłam samej siebie. Nie wiem dlaczego, ale pojechałam do Jonathana. Chciałam z nim porozmawiać, w końcu bez względu na wszystko, jest moim przyjacielem. Po paru minutach, stanęłam przed drzwiami do Jego domu. Nie czekałam długo, aż mi otworzy. Widząc w jakim jestem stanie, bez słowa zaprowadził mnie do salonu i pozwolił mi wypłakać się w Jego ramię.
- Co się dzieje Kochanie ?
- Jestem w ciąży i nie wiem z kim.
Powiedziałam to wszytko jednym zdaniem, by nie cieszył się z pierwszej informacji i by nie spojrzał na mnie ze zdumieniem, po usłyszeniu drugiej. Po raz kolejny dzisiejszego dnia byłam zmuszona do opowiadania tej żenującej historii. Czułam się jak dziwka.
- Nie mów tak.
- Ale taka jest prawda Jona..
- Po prostu się upiłaś.
- I zaszłam w ciąże.
- To nie powód, by nazywać się dziwką.
- Dla mnie każdy powód jest dobry.
Odpowiedziałam wycierając łzy.
- Na początek się uspokój, okey ? Pomyślmy, kto mógłby być ojcem ?
- Każdy kto był na imprezie. Nawet ty.
- Na pewno nie ja. Aż tyle nie piłem. - Spojrzałam na niego z ironią. - No dobra .. Dużo piłem, ale nie tyle, by stracić światowość i trzeźwość umysłu.
Kamień spadł mi z serca. Kocham Jonathana, ale to jest inna miłość, jest dla mnie jak starszy brat. Nie umiałabym z nim wychować dziecka.
- Wiesz.. Nie chcę wiedzieć kto jest ojcem. Będę to dziecko wychowywać sama.
- Przecież Ci pomogę.
- Nie .. Dziękuję Jona, ale nie chcę. Jesteś najlepszym przyjacielem Alexisa. Nie wiem, jakby zniósł fakt, że zajmujesz się moim dzieckiem.
- Ale wiesz, że jak Maluch przyjdzie na świat, to będziesz musiała wpisać imię ojca ?
Przygryzłam wargę. Racja .. Koga ja tam do cholery wpiszę ?
- Wiem .. Wpiszę Ciebie.
Spojrzałam na niego z nadzieją. Kiwnął głową i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Nie ma sprawy .. Od czego ma się przyjaciół.
Mocno mnie przytulił i szeptał, że wszystko będzie dobrze.
- Ale to tylko tyle, o co proszę w sprawie dziecka. Nie jesteś do niczego zobowiązany.
- Spokojnie. Myślę, że do tego czasu wrócicie do siebie z Alexisem i w rubryce "imię ojca", wpiszesz Jego imię.
Uśmiechnął się do mnie. Odpowiedziałam tym samym, ale mój uśmiech był raczej bardo wymuszonym i mało szczerym.

___________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

Możecie wykluczyć Jonathana :D
Powoli dochodzę do tego, kto jest biologicznym ojcem xd
Do zakończenia opowiadania zostały mi jeszcze do napisania trzy rozdziały i epilog ;]
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :3

Do następnego ^^

Zapraszam na prologi na moich trzech nowych blogach :)

~ KLIK :)
~ KLIK :)
~ KLIK :)

I NA SAM KONIEC ŻYCZĘ WSZYSTKIM MOIM CZYTELNIKOM WESOŁYCH ŚWIĄT <3

czwartek, 19 grudnia 2013

ROZDZIAŁ IX


Minęły dwa tygodnie od nieszczęsnej imprezy i tym samym dwa tygodnie, od propozycji Vanessy, bym udała się z nią na profesjonalną sesję zdjęciową, do dziennika "Yo dona".
Vanessa na zdjęciach wyglądała perfekcyjnie. Fotograf nie musiał zwracać jej uwagi, sama doskonale wiedziała, jak ma stanąć, co na zdjęciu ma być podkreślone, jaką musi obrać mimikę twarzy. Wiedziałam, że mi tak dobrze jak przyszłej macosze, nie pójdzie.
Miałam na sobie niebieską sukienkę i kremowe szpilki. Na ustach zawitała jasno różowa szminka, oczy miałam zrobione czarnym tuszem i czarną kredką do oczu. Makijażystka dodatkowo zaakcentowała moje oczy pociągnięciem niebieskiej kredki, by (jak to ujęła) podkreślić harmonie między kolorem sukienki, a makijażem. Paznokcie zostały pomalowane na kremowo i jako dodatki do sukienki, dostałam dwie bransoletki - niebieską i różową, które ubrano mi na lewą rękę.
Skończyła się sesja Vanessy i nadeszła kolej na mnie. Stresowałam się, ale jej ciepły uśmiech, który posyłała mi za pleców fotografa, dodawał mi otuchy. Fotograf zalecił mi, bym zapomniała, że mnie fotografuje. Chciał, bym poczuła się swobodnie i tak też zrobiłam. Bawiłam się sukienką, śmiałam do Vanessy, robiłam parę obrotów. Fotograf był zachwycony. Zaproponował, byśmy razem z Vanessą teraz stanęły do zdjęcia. Nie przypuszczałam, że może być tak zabawnie. Trzymałyśmy się za ręce, śmiałyśmy się i zachowywałyśmy się jak najlepsze przyjaciółki i nie ukrywam, że tak różnież traktuję partnerkę taty.
Wczesnym wieczorem wróciłyśmy do domu i zastałyśmy Carlesa w towarzystwie Gerarda.
- No witam moje panny ! Jak sesja ?
Zapytał Carles siadającą obok niego Vanessę.
- Bardzo dobrze ! Fotograf był zachwycony. Nasze zdjęcia pojawią się w nowym numerze "Yo dona". - Odpowiedziała i z uśmiechem na mnie spojrzała. - Twoja córka, jest urodzoną modelką. Nie mówiłam Ci tego Blanca, ale fotograf zaproponował, bym zabrała się na pokaz mody o tematyce ciążowej.
Ponownie się uśmiechnęła, a ja zamarłam. CIĄŻOWEJ ?! Przecież ja nie jestem w ciąży.. A jeśli ? .. Okres mi się spóźnia .. Nie .. To na pewno nie jest ciąża. Zrobiłam naturalny, chodź lekko zdziwiony wyraz twarzy i na nią spojrzałam.
- Ale .. Ja nie jestem w ciąży ..
- No tak, ty nie, ale ..
I tu spojrzała na Carlesa. Oboje się uśmiechnęli i tata pocałował partnerkę w policzek.
- Vanessa i ja spodziewamy się dziecka.
Tata odsłonił w uśmiechu śnieżnobiałe zęby i ponownie obdarował ukochaną pocałunkiem.
- O kurde, Tarzan ! Serio ? Moje gratulacje !
Gerard wstał i rzucił się w ramiona swojego przyjaciela. Odetchnęłam z ulgą i również ruszyłam pogratulować tacie i Vanessie.
- Niezmiernie się cieszę ! Naprawdę ! Będę miała rodzeństwo ! Ale .. Dlaczego mam być na tym pokazie ?
- Ty go otworzysz. Chodzi o to, że pokaz będzie się opierał na tym, by stopniowo pokazać kobietę ciężarną. Od pierwszych tygodni, do ostatnich miesięcy. Ciekawy pomysł, prawda ?
Vanessa była wyraźnie podekscytowana, a ja starałam się uspokoić szybkie bicie serca, który jakby mogło, wyskoczyłby z klatki piersiowej.
- Ciekawy i bardzo fajny ! Naprawdę mam go otworzyć ?
- Tak ! Spodobałaś się projektantom. Powiedzieli, że idealnie się do tego nadasz.
Puściła mi oczko.
- Ale przecież, równie dobrze mogłaby wyjść jakaś modelka pierwszej klasy.. Przecież ja im nie dorównuję ..
- Skarbie, chcieli Ciebie, powinnaś się cieszyć !
Vanessa bierze mnie w swoje ramiona i mocno przytula. Czuję się niesamowicie szczęśliwa i spełniona. Otworzę pokaz mody i za niedługo pojawię się w gazecie razem z Vanessą ! Mam nadzieję, że tata będzie ze mnie dumny.
- Cieszę się, nawet nie wiesz jak bardzo ! W którym jesteś miesiącu ?
- W trzecim .. Przepraszamy, że nie poinformowaliśmy Cię wcześniej.
Spojrzałam z żalem na tatę, który podszedł do nas i szeptem mnie przeprosił, całując przy tym w czubek głowy. Uśmiechnęłam się i mocno w nich wtuliłam.
- Oooo ja nie chcę być forever alone !
I poczułam, że Gerard dołącza się do nas i mocno przytula.

***

Siedziałam na łóżku i analizowałam ostatnie dwa tygodnie. Cholernie tęskniłam za Alexisem .. Nie kontaktowaliśmy się przez ten czas .. Wiem, że on cierpi, tak samo jak ja i to wszystko z mojej winy .. Patrzyłam co jakiś czas na telefon, by wysłać do chłopaka sms-a. Gdy za niego chwytałam, zauważyłam, że właśnie dzwoni. Natychmiast odebrałam.
- Halo ?
- Blanca .. Możemy się spotkać ?
- Za 10 minut u Ciebie będę.
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
Szybko wyskoczyłam z łóżka, chwytając za kluczyki, które leżały na szafce nocnej. Schowałam telefon do kieszeni i zbiegłam po schodach, krzycząc, że jadę do Alexisa. Tata coś do mnie mówił, ale zignorowałam to i pospiesznie odpaliłam samochód. W drodze do chłopaka, złamałam chyba z 10 przepisów ruchu drogowego, ale miałam to gdzieś. Tęskniłam za Jego bliskością. Po paru minutach stałam przed drzwiami Jego domu. Otworzył tylko drzwi, a ja natychmiast zatopiłam się w Jego ustach. Odwzajemniał pocałunki, ale nagle odsunął mnie od siebie.
- Alexis .. Przepraszam, nie chciałam z Tobą zrywać .. To wszystko przez alkohol .. Naprawdę Cię przepraszam ..
- Nie przepraszaj, też zawaliłem …
Zamknęłam mu usta kolejnymi pocałunkami, ale On ponownie mnie od siebie odsunął.
- Coś się stało ?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Alexis ? Długo mamy czekać ?
Zdębiałam. Mój chłopak nie jest sam ?
- Stało .. Odwiedzili mnie moi rodzice .. Dosłownie przed chwilą przylecieli z Chile ..
Starałam się powstrzymać śmiech. Chciałam spędzić noc z chłopakiem, ale przeszkodzili nam w tym Jego rodzice. „Super”- pomyślałam i wywróciłam oczami.
- No cóż .. To ten … Pozdrów ich ode mnie, spotkamy się kiedy indziej.
- Nie chcesz się z nimi przywitać ?
- Innym razem, nie wyglądam najlepiej.
Miałam na sobie dresowe spodnie i czarną bluzkę na ramiączkach. Włosy przedstawiały artystyczny nieład, a mój lewy trampek się rozklejał. Oboje się zaśmialiśmy.
- Przepraszam ..
- Nie przepraszaj. Największy winowajca stoi przed Tobą.
Uśmiechnęłam się do niego i namiętnie pocałowałam na pożegnanie.
- To może .. Kolacja po sobotnim meczu ?
Zapytał przerywając pocałunek.
- Bardzo chętnie.
Przejechałam palcem po jego klatce piersiowej i uwodzicielsko powiedziałam „czekam”. Pomachałam mu na pożegnanie i zamknęłam za sobą drzwi.

~ MIESIĄC PÓŹNIEJ ~

Od dwóch tygodni mieszkam z Alexisem i przy nim zapominam o Bożym świecie. Zabiera mnie na różne wycieczki, wieczory spędzamy na oglądaniu różnych komedii romantycznych, które znamy na pamięć, każdy mecz Barcy oglądam z wysokości trybun w towarzystwie Vanessy, Shakiry i Antonelli, mając na sobie koszulkę ukochanego. Jestem najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Mając Alexisa, nie potrzebuję niczego więcej. Mam niesamowity kontakt z tatą i z dumą mogę przyznać, że ograłam go w fifę. Kij z tym, że tylko raz.
Jestem właśnie w drodze na pierwszą próbę pokazu mody, w którym wezmę udział razem z Vanessą. Jadąc samochodem słucham płyty Coldpley’a i śpiewam każdą piosenkę. Po paru minutach, dojeżdżam w miejsce, gdzie ma odbyć się pokaz. Wchodzę do budynku i pokazuję indyfikator. Od razu jestem kierowana do stylistów i tam spotykam Vanesse. Jest w czwartym miesiącu ciąży i jej brzuch zaczął nabierać kształtów.
- Jejku, jak ty cudowne wyglądasz !
- Dziękuję, ty również. Gotowana do pracy ?
- Jak nigdy !
Po 40 minutach, w których zapoznajemy się z planem pokazu, zaczynamy ustawiać się po kolei do wyjścia. Nie przypuszczałam, że będzie to taka męcząca praca. Ciągle byłyśmy poprawiane (z wyjątkiem Vanessy i paru innych modelek), że źle stawiamy nogi, że jesteśmy zgarbione, że mamy nieodpowiednią mimikę twarzy. Po dwóch godzinach nieustannej pracy, dostajemy pół godziny przerwy.
- Padam z nóg ..
Słowa kieruję do Vanessy i padam jak długa na fotelu, gdzie pracują styliści.
- Hahaha, spokojne. Jeszcze zdążysz się przyzwyczaić.
- No nie wiem. Czuję się tak, jakbym zaraz miała zwrócić sałatkę, którą jadłam rano z Alexisem.
- No, ale powiem Ci, że tak właśnie wyglądasz ..
Vanessa spogląda na mnie z niepokojem, a ja czym prędzej udaję się do łazienki. Jeszcze chwila, a zwymiotowałabym na oczach modelek, fotografów, projektantów mody, pokazów i stylistów. Cholernie kręciło mi się w głowie. Usłyszałam, że Vanessa puka do mojej kabiny.
- Skarbie wszystko gra ?
- Teraz tak, ale kręci mi się w głowie.
Odpowiadam i otwieram kabinę, udając się do umywalki by przepłukać usta. Następnie wyciągam z kieszeni miętową gumę do żucia, by pozbyć się tego ohydnego smaku z ust.
- Może potrzebujesz lekarza ?
- Nie no, co ty ..
- Ja nalegam.
Nie czekając na moją odpowiedź, wzięła mnie pod pachę. Podeszła do jednego z fotografów, informując, że jedzie ze mną do szpitala. Siedziałyśmy w samochodzie i Vanessa obrała kierunek na szpital w Barcelonie. Milczałyśmy, co dało mi czas, by chwilę pomyśleć.
- Vanesso ..
- Hmm ?
- Ja chyba jestem w ciąży ..

***

Vanessa zadzwoniła do swojego ginekologa. W drodze do Jego gabinetu, zadawała mi różne pytania.
- Na 85% jestem w ciąży .. Spóźnia mi się okres, miewam poranne mdłości, no i często współżyje z Alexisem.
- Nie zabezpieczacie się ?
- No .. Zabezpieczamy, ale zabezpieczenie nie daje Ci 100% pewności, że nie zajdziesz w ciąże.
Przygryzam wargę i spoglądam w okno.
- Okey, okey .. Zobaczymy co powie lekarz ..
- Bardziej się obawiam, co powie tata..
Vanessa położyła rękę na moim kolanie i spojrzała na mnie pokrzepiająco. Lekko się uśmiechnęłam i ponownie spojrzałam w okno.
- No .. Jesteśmy na miejscu.
Wysiadłyśmy z pojazdu i udałyśmy się do przychodni ginekologicznej. Nie czekałyśmy długo na swoją kolej. Vanessa weszła razem ze mną. Przedstawiliśmy lekarzowi przyczynę naszej wizyty. Po paru minutach, lekarz kazał mi się położyć do badania USG. Posmarował mój brzuch żelem i włączył urządzenia. Nie myliłam się.
- Jest pani w ciąży.
Uśmiechnął się do mnie i dalej jeździł po moim brzuchu. Spojrzałam na Vanessę, która się uśmiechała. Miałam mieszane uczucia. Mam 19 lat .. Jak to przyjmie Alexis ? Jak to przyjmie tata ? ..
- Który tydzień ?
Zapytała za mnie Vanessa widząc moją bezradność.
- Szósty tydzień.
Zamarłam. SZÓSTY TYDZIEŃ ?!
- Ale .. Ale .. Ale jak to .. szósty ?
Zapytałam i poczułam, że w moich oczach gromadzą się łzy.
- Coś jest nie tak ?
Lekarz i Vanessa spojrzeli na mnie z niepokojem.
- Wszystko jest nie takt ..
Wyszeptałam wycierając łzy. Co było sześć tygodni temu ? Impreza u Neymara ..

_______________________________________

CZYTASZ = KOMANTUJESZ :)

Zakończyłam Leonellę (;c) i teraz mam czas na tego bloga (♥)
Mam nadzieję, że się podoba :3

Do następnegoo ;*
Zapraszam na nowego xd --> KLIK (wena mnie nie opuszcza :3)

środa, 27 listopada 2013

ROZDZIAŁ VIII

Nie minęło 20 minut, a już bawiłam się na imprezie w towarzystwie przyjaciół, wlewając w siebie ogromne ilości alkoholu. Świętowaliśmy. Za ponad pół roku Ney zostanie ojcem. Jonathan, już nieźle upity biegał za przyjacielem, błagając Go na kolanach, by ten mógł zostać ojcem chrzestnym dla jego potomka. Mijała dopiero pierwsza godzina, a ja już wiedziałam, że to jest najlepsza impreza, na jakiej byłam. Jedynym minusem był fakt, że Alexis wolał spędzać czas w towarzystwie Cristiana, niż tańczyć ze mną.

* ALEXIS *

Ledwo stała na nogach. Trzymając piwo w ręce, usiadła na moich kolanach.
- Skarbie, dlaczego się nie bawisz ?
Zapytała rozbawionym i pijackim głosem. Wyciągnąłem piwo z jej ręki i spojrzałem na nią z politowaniem.
 - Skarbie bawię się. Tylko że ja, potrafię to robić w kulturalny sposób.
- Chrzanisz.
Po raz kolejny wybuchnęła śmiechem i wypiłam drinka Cristiana, który siedział obok i patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Cris, zostawisz nas samych ? - Tello pokiwał głową i usiadł na kanapie koło Bartry. Ściągnąłem ją z swoich kolan i posadziłem na krześle przed sobą. Chwyciłem ją za ręce i spojrzałem głęboko w oczy. - Ogarniesz się wreszcie ? Ileż można pić ? Ty ledwo na nogach stoisz.
Parsknęłam śmiechem i stanęła przede mną, chwiejąc się i co chwilę przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Patrz ! Mam się świetnie ! Co ty za głupoty gadasz, że ledwo stoję ?
Zaśmiała się i bezwładnie spadła w moje ramiona. Obróciłem ją przodem do siebie i lekko nią potrząsłem.
- Blanca ! Wiem, że lubisz imprezować, ale dziś przegięłaś. Chodź, zawiozę Cię do domu.
Już wstawałem, ale ona spojrzała na mnie z wyrzutem.
- No chyba nie.
- Jesteś pijana, idziemy.
Chwyciłem ją za rękę i przeszliśmy chyba 5 metrów, gdy nagle wyrwała się z mojego uścisku i spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie myśl sobie, że będziesz mi mówił, co jest dla mnie dobre. Nie jesteś moim ojcem.
- Ale chłopakiem tak i to zobowiązuje.
Uśmiechnęła się ironicznie i położyła rękę na biodrze.
- Jeśli dla Ciebie bycie moim chłopakiem oznacza ciągłe kontrolowanie mojej osoby, to ja panu podziękuję.
Zdębiałem. Podszedłem do niej i spojrzałam w oczy.
- Nie jesteś trzeźwa.
- Ale trzeźwo myślę. To koniec.
Dodała klepiąc mnie po ramieniu i udając się chwiejnym krokiem w kierunku Neymara, Jonathana, Bruny, Daniego i Thaissy. Wiedziałem, że jutro nic nie będzie pamiętać, jednak serce bardzo mnie zabolało. Kopnąłem w komodę stojącą w przedpokoju i zawołałem Cristiana.
- Co jest Stary ? Co z Blancą ?
- Nie wkurzaj mnie nawet. Piejemy ?
Było mi wszystko jedno, chciałem utopić swe smutki w alkoholu. Cristian kiwnął głową i razem ze mną upił się tak, że przy piątym piwie, zaczynała urywać mi się taśma.

*BLANCA*

Obudziło mnie słońce, które niemiłosiernie piekło mnie w oczy. Obróciłam się na drugi bok i je otworzyłam. Usiadłam na łóżku i zdałam sobie sprawę, że jestem naga.
- Co do cholery .. - Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju, którego nie kojarzyłam. Czułam przeszywający ból głowy i ogromną suchość w ustach. Pierwszy raz miałam takiego wielkiego kaca, jednak bardziej zdenerwował mnie fakt, że leże w czyimś łóżku, do tego naga. - Kuźwa, z kim ja się przespałam..
Uderzyłam się w czoło i pospiesznie wstałam, ubierając rozrzucone po pokoju ubrania. Znalazłam telefon, leżący pod poduszką i spojrzałam na godzinę - 12:00. Przeklęłam pod nosem i  opuściłam pomieszczenie. Dopiero teraz skojarzyłam, gdzie jestem. Dom Jonathana. Schodząc po schodach, zauważyłam śpiących jednego na drugim Cristiana i Marca, którzy zalegali jeden z podestów. W salonie spał Dani z Neymarem, w którego wtulony był w Jonathana. Usłyszałam dobiegające głosy z kuchni.
- Oo Blanca ! Już wstałeś. Jesteś głodna ?
W kuchni urzędowały Bruna, Thaissa i Lorena.
- Nie dziękuję. Muszę się zmywać, bo tata mnie zatłucze.
Zaśmiałam się zdenerwowanym tonem i pożegnałam się z przyjaciółkami. Opuszczając willę, zadzwoniłam po taksówkę i oparłam się o bramę.
- Kuźwa, co się wczoraj wydarzyło.. - Zacisnęłam dłonie na głowie, z nadzieję, że to chodź trochę uśmierzy ból. Nerwowo się rozglądałam, starając sobie cokolwiek przypomnieć. Spojrzałam na telefon i zauważyłam Alexisa na tapecie. - Alexis .. - Zakryłam usta dłonią z niedowierzaniem. - Cholera, zerwałam z nim. - Trzy razy uderzyłam się w czoło, cały czas przeklinając. Podjechała taksówka i pełna gniewu zajęłam miejsce z tyłu, oschle podając kierowcy adres taty. Przez całą podróż powtarzałam sobie, że to była ostatnia impreza, z taką ilością alkoholu. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z taksówki. Starałam się ogarnąć, by Carles nie zauważył mojego zdenerwowania, ale myśl, że zerwałam z Alexisem plus fakt, że się z kimś przespałam, nie dawał mi spokoju. Przekręciłam klucze w zamku i wymusiłam uśmiech na ustach.
- Wróciłam !
- No hej Skarbie ! Zjesz z nami śniadanie ?
- Tak tako, tylko się odświeżę.
Wbiegłam po chodach do pokoju, ściągając z siebie ubrania i udając się do łazienki, którą miałam w pokoju. Będąc pod prysznicem prześladowała mnie myśl, że przecież wczoraj wszyscy byli tak spici, że mogłam się przespać z każdym. Nawet z Danim. Starałam się jak mogłam, ale nie potrafiłam o niczym pozytywnym myśleć. Ubrałam czarną bluzkę na ramiączka i jasne jeansowe krótkie spodenki, włosy spięłam w wysoki, niedbały kucyk i ponownie ze sztucznym uśmiechem na ustach, zbiegłam na śniadanie.
- Jak się bawiłaś ?
Zapytała mnie Vanessa, spokojnie jedząc wafle ryżowe. Przełknęłam ślinę i z wymuszonym entuzjazmem odpowiedziałam na jej pytanie.
- Było genialnie !

***

Po śniadaniu wróciłam do pokoju i opadłam bezwładnie na łózko, chowając pękającą z bólu głowę pod poduszkę.
- Myśl idiotko z kim się przespałaś .. No myśl !
Mówiłam sama do siebie głośnym szeptem, dociskając poduszkę tak mocno, że zaczynało brakować mi tlenu. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Nie zmieniłam pozycji, ciągle leżałam z głową pod poduszką.
- Hahaha, kac morderca, co ?
Vanessa usiadła koło mnie, klepiąc mnie w ramie i podając szklankę z wodą i tabletkę przeciw bólową.
- Ostatni raz alkohol w takich ilościach.
- Powiedz to Carlesowi, na pewno się ucieszy ! - Opowiedziała całując mnie w czubek głowy i promiennie się uśmiechając.  - Mam dla Ciebie propozycję.
Spojrzałam na nią połykając tabletkę i zapijając ją zimną wodą.
- Jaką ?
- Mój agent widział nasze wspólne zdjęcie i powiedział, że mógłby Ci załatwić sesję.
Puściła mi oczko, a ja z wrażenia zapomniałam połknąć płynu i w konsekwencji byłam zmuszona zmienić koszulkę.
- Serio ? Miałabym być modelką, tak jak ty ?
- Coś w tym stylu. Piszesz się na to ?
- Jasne ! Pieniądze się przydadzą.
- W takim razie zaczynasz od przyszłego tygodnia.
- Tak jest !
Odpowiedziała uśmiechem i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi. Wstałam z łóżka i zmieniłam koszulkę, po chwili na nie wracając z szerokim uśmiechem. Postanowiłam od teraz myśleć pozytywnie. Przecież osoba, która się ze mną przespała, zapewne tego nie pamięta, tak jak ja, czyli może ten incydent pójść w niepamięć. Położyłam się na drugi bok i zasnęłam.

***

Obudził mnie nie dający spokoju telefon. Niechętnie spojrzałam, na numer który chciał się ze mną skontaktować. Bruna .. Pospiesznie usiadłam na łóżku i poczułam, że oblewa mnie zimny pot. A co jeśli przespałam się z Neymarem i on jej o tym powiedział ?
- Halo ?
- Hej, możemy się dziś spotkać ?
Przełknęłam ślinę i chwilę się zawahałam.
- Ja-ja-jasne ... To gdzie i o której ?
- Wpadnę do Ciebie. Będę za 20 minut.
- Okey .. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i nerwowo przeczesałam włosy ręką. W duchu miałam tylko nadzieję, że to nie będzie nic związanego z tym moim nocnym epizodem. Wstałam z łóżka i zaczęłam ogarniać pokój. Zbliżała się godzina 17. Zbiegłam po schodach, by poinformować tatę i Vanessę, że będę miała gościa, ale ich nie było. Zostawili tylko karteczkę. "Jesteśmy u Leo i Antonelli :) chcieliśmy Cię wziąć ze sobą, ale tak słodko spałaś, że nie mieliśmy serca Cię budzić :)". Wzięłam karteczkę do ręki i wyrzuciłam ją do kosza, następnie szykując sałatkę owocową. Nakrywałam do stołu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce poskoczyło mi do gardła i ręce zaczęły mi się trząść. Wypuściłam głośno powietrze i otwarłam przyjaciółce drzwi.
- Hej Skarbie !
Nie jest tak źle, może chodzi o coś zupełnie innego. Uśmiechnęłam się i wpuściłam ją do środka. Usiadłyśmy razem przy stole i jadłyśmy sporządzoną przeze mnie sałatkę.
- A więc.. Jest jakiś konkretny powód naszego spotkania ?
- Jest .. Co z Alexisem ?
Na wymówieniu Jego imienia zakuło mnie w sercu.
- Kocham Go .. Nawet bardzo .. Problemem jest to, że ja nic z imprezy nie pamiętam, tylko niektóre sceny.. Wiem, że z nim zerwałam, ale nie wiem dlaczego..
- To dlaczego nie pogadacie ?
- Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy po tym, jak się zachowałam ..
- Rozumiem .. Ale wiesz, że musicie pogadać ?
- Wiem .. W najbliższym czasie ..  - Oświeciło mnie .. Bruna była chyba jedną z niepijących na tej imprezie, może ona coś wie, w tej nieszczęsnej sprawie. - Bruna .. Mogę Ci coś powiedzieć i zarazem prosić o dyskrecję ?
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i po chwili namysłu energicznie pokiwała głową.
- Jasne, w końcu się przyjaźnimy.
Głupio mi było o tym mówić. Bałam się, co sobie o mnie pomyśli.
- Mam problem .. Otóż .. Na tej imprezie spędziłam z kimś noc.. Problem w tym, że nie wiem z kim .. Wiesz może, kto ze mną powędrował do jednej z sypialni ?
Bruna otworzyła usta ze zdumienia i nie odrywała ode mnie wzroku.
- To na pewno nie był Ney, cały czas był ze mną ... Dani też nie .. Zostaje Cristian, Marc, Jona i Alexis .. - Chwyciła mnie za rękę, czym dodała mi otuchy. - Zapomnij o tym. Oni też pewnie o tym nie pamiętają. To w końcu jedna noc.
Odpowiedziałam uśmiechem i ścisnęłam jej dłoń. Racja. To w końcu jedna noc.

____________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No, ten rozdział jest rozdziałem, od którego wszystko się zacznie xd
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać :) Mam nadzieję, że się opłacało ;d

Zapraszam na LEONELLĘ ♥
I na zapoznanie się z prologiem i bohaterami na TYM blogu :) (Wczoraj było tylko trzech, dziś dodałam kolejnych, po tym jak rozplanowałam całego bloga ;])



Do następnego ! ;*

niedziela, 17 listopada 2013

ROZDZIAŁ VII

No i jednemu przyłożyłam. Mam słabe nerwy i nie potrafię panować nad emocjami, a ten dziennikarz przegiął. Nie było mi z tym głupio. Chwyciłam Jonathana za rękę i pociągnęłam do samochodu, ale po chwili zaczęłam tego żałować .. W parę sekund zjawili się ochroniarze..

***

Siedziałam przy stole, naprzeciw taty. Kipiał ze złości .. A ja patrzyłam ogłupiała w stół.
- Co to ma być za zachowanie ?!
Wzdrygnęłam się, wrzeszczał jak lew ..
- Przepraszam..
Wymamrotałam z przerażenia, wciąż patrząc w drewniany mebel.
- Przepraszam ?! Ty się dziecko módl, żeby Cię ten dziennikarz nie pozwał za napaść !
Dziecko ? No tak.. Zasłużyłam na to miano ..
- Go też przeproszę ..
- No ja mam nadzieję !
Uderzył pięścią w stół i wyszedł z domu. Cały czas siedziałam przy stole i myślałam, jak z tego wybrnąć. Miałam być wzorową córką .. Na początku było dobrze, ale wystarczył jeden dzień, by zawieść tatę .. Człowieka, który zgodził się mnie przygarnąć, po śmierci mamy i ojczyma. Nie wiem ile minęło czasu, ale usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i domu. Do kuchni weszła Vanessa. Wiedziała o całym tym zamieszaniu, bo kiedy siedziałam na komisariacie, to zadzwoniłam do niej, w obawie przed tatą. Spojrzała na mnie z troską i usiadła naprzeciw, obejmując moje dłonie.
- Co ja mam teraz zrobić ?
Zapytałam ją trzęsącym się głosem.
- Pomogę Ci .. Carles też ..
- Wątpię .. Przed chwilą wyszedł z domu .. Był mega wkurzony ..
- A jaki miał być ? Jego córka, może mieć problemy ..
Przygryzłam wargę i patrzyłam w jej piękne oczy. Dlaczego zawodzę ludzi, na których mi zależy ? Wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju. Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać w internecie nazwiska dziennikarza, któremu złamałam nos. Po paru godzinach szukania, znalazłam stronę, na której napisana była lista dziennikarzy, którzy będę na najbliższym meczu Barcy. Wpisane też było Jego nazwisko. "Przeproszę Go po meczu". Powiedziałam sama do siebie zamykając laptopa.

***

Dziś Barca gra z Atletico Madryt, z drugiem miejscem w tabeli. Muszę być na tym meczu, ale nie wiem, czy dostanę pozwolenie od taty .. Nie rozmawiamy od tygodnia, a w domu panuje napięta atmosfera. Jedyne słowa jakie usłyszałam z Jego ust, w ciągu tego tygodnia brzmiały tak "Teraz dziękuję Bogu, że ten dziennikarz postanowił Cię nie pozywać". Więc muszę mu dodatkowo podziękować.
Ubrałam koszulkę taty (może to zmiękczy Jego serce) i udałam się do salonu, by z nim porozmawiać.
- Tato .. Dziś gracie z Atletico .. Mogę iść na mecz ?
Nie zwrócił uwagi na to, że weszłam do pokoju. Jak zahipnotyzowany patrzył w telewizor, a Vanessa patrzyła na mnie z troską. Powtórzyłam pytanie. Tym razem zmusił się, by mi odpowiedzieć.
- Przecież jesteś pełnoletnia i wszystko Ci wolno.
Spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem i zrobił łyk kawy. Lubi mnie podpuszczać, sprawdza, czy wytrzymamy i zdołam opanować emocje. Zrobiłam głęboki oddech.
- Tak, ale zależy mi na Twoim pozwoleniu.
- Niemożliwe.
Powiedział to bardzo ironicznym głosem. Musiałam bardzo ze sobą walczyć, by się opanować.
- Więc mogę?
Nie chciał już ze mną walczyć. Chociaż jego chłodny i ironiczny ton się nie zmienił.
- Możesz. - Podeszłam i pocałowałam Go w policzek. Nie wzruszyło Go to, a Vanessa posłała mi pełne podziwu spojrzenie. - O 18:00 wyjeżdżamy.
Uśmiechnęłam się, podziękowałam i wróciłam do pokoju.
Do 18 leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad doborem odpowiednich słów, by przeprosić poszkodowanego dziennikarza. Przerwał mi donośny głos taty.
- Gotowa ?!
Wzdrygnęłam się i ekspresowo wyskoczyłam z łóżka, łapiąc za leżący na nim sweter.
- Tak, już idę !
Jazda minęłam nam w ciszy. Fakt, chciałam nawiązać rozmowę, ale On nie chciał mnie słuchać. Dopiero teraz zauważyłam, że długo potrafi się gniewać ..
Wyszliśmy z samochodu. Od razy udał się do szatni, a ja na trybuny. W loży VIP znowu siedziała tylko Antonella.
- Hej.
- Hej ! Co tam u Ciebie ?
Ucałowałam ją w policzek i usiadłam obok.
- Koszmarnie.
- Dlaczego ?
- Na pewno słyszałaś o tym, że "atakowałam" dziennikarza.
- A to .. Co teraz z tym będzie ?
- Muszę go przeprosić, a za razem podziękować, że mnie nie pozwał.
Antonella zrobiła duże oczy i chwyciła mnie za rękę.
- Co na to Carles ?
- Nie rozmawiamy od tego czasu .. No, przynajmniej ja staram się nawiązać rozmowę, ale On niekoniecznie. Nie dziwię mu się .. Narobiłam mu kłopotów.
- Wszystko będzie dobrze.
Ciepło się do mnie uśmiechnęła i razem powstałyśmy z resztą kibiców na odśpiewaniu hymnu Barcy i w tym samym czasie, zjawiła się Shakira, Anna, Nuria, Vanessa, Daniella i Bruna.

***

Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Barcy. Pospiesznie zbiegłam z trybun, by nie stracić z oczu mojego celu (czyli dziennikarza). Prowadził akurat wywiad z Alexisem. Spojrzałam na Chilijczyka i obdarowałam Go uśmiechem. Odwzajemnił Go i patrzył mi w oczy, ignorując tym samym pytanie dziennikarza. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Blanca, co ty tu robisz ?
To był Jonathan.
- Czekam na tego dziennikarza.
- Zostaw Go .. Znowu chcesz mu walnąć ? - Odwróciłam się i gniewnie spojrzałam na przyjaciela. - Żartowałem Buraczku.
Klepnął mnie w ramie i udał się w stronę tunelu.
Alexis skończył wywiad i ruszył w moją stronę.
- Hej Skarbie ! Stęskniłem się za Tobą.
Pocałował mnie, a ja pospiesznie Go od siebie odsunęłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Alexis .. Przepraszam, ale muszę coś załatwić.
Minęłam Go i pobiegłam w stronę dziennikarza.
- Dzień Dobry.
Odwrócił się w moją stronę. Poznał mnie, ponieważ zrobił trzy kroki w tył.
- Czego ty jeszcze chcesz ?
- Chciałam przeprosić i podziękować, że mnie Pan nie pozwał.
Chciałam rozluźnić atmosferę i uśmiechnęłam się promiennie. Mężczyznę to nie przekonało. Zrobił kolejne kroki wstecz, a ja podeszłam bliżej niego... I to był mój błąd ..
- OCHRONA ! OCHRONA ! TA PANIENKA CHCE MNIE UDERZYĆ !!
Ten idiota, krzyczał tak głośno, że nawet piłkarze z szatni usłyszeli Jego wołanie. Na moje nieszczęście jako pierwszy wybiegł tata.. Chwycił mnie za rękę i gniewnie na mnie spojrzał.
- Co ty robisz ?!
- Nic ! Chciałam Go przerosić i podziękować, a ten idiota zaczął się drzeć !
Puyol spojrzał na dziennikarza, a ten zaczął zaprzeczać.
- Ona chciała mnie uderzyć !
Zwątpiłam.
- Facet ? Masz ty jaja ?
Kolejny zły ruch. Puyol rzucił mi zimne spojrzenie, a mężczyzna znowu się cofnął.
- Blanca .. Przeproś Pana.
Przewróciłam oczami i wykonałam polecenie taty.
- Przepraszam za napaść i dziękuję, że mnie pan nie pozwał.
Sztucznie się uśmiechnęłam. Facet kiwnął głową i zwrócił się do taty.
- Mogę zrobić z panem wywiad ?
Dziennikarze. Carles puścił mnie i kazał poczekać przy samochodzie. Kopnęłam w kabel od kamery, leżący na murawie, włożyłam ręce do kieszeni i udałam się w stronę parkingu.
Jechaliśmy połowę drogi w ciszy, która zaczynała mnie dobijać.
- Tato, czy my kiedykolwiek będziemy normalnie rozmawiać ? - Zignorował mnie. - Na prawdę przepraszam ... Zachowałam się jak małe dziecko .. PRZEPRASZAM.
Spojrzałam na niego z nadzieją. Po chwili popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Nie szło tak od razu ? - Zrobiłam duże oczy, a usta zrobiły literkę "o". - Charakter też masz po mnie. Ciężko jest Ci przyznać się do błędu.
Uśmiechnęłam się. Carles włączył radio i resztę drogi śpiewaliśmy piosenki AC DC.
Tata podrzucił mnie do domu, a sam udał się na "kolację kapitanów" do Xaviego, gdzie czekała na Niego Vanessa, która z meczu wracała z Nurią.
Siedziałam akurat w salonie i oglądałam mecz Realu (tylko dlatego, że mam słabość do Sergio Ramosa), gdy poczułam wibracje telefonu. Neymar.
- Helo ? Balanca ! Przyjeżdżaj do nas ! Dziś świętujemy ! Bruna przyleciała ! Obiecuję, że nie zapomnisz tej imprezy ! OSTRY MELANŻ !
- Hahah. Jasne, zaraz będę.
Skoczyłam szybko pod prysznic i ubrałam obcisłą czarną sukienkę. Napisała karteczkę tacie, że wrócę rano.

________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No i jest VII :3 jestem w połowie :) Planuję 14 rozdziałów + Epilog :)
Dziękuję za ponad 2000 wyświetleń ! :3 jesteście świetniii < 3333
Zapraszam na drugiego bloga :) -----> LEONELLA ♥


Do następnegoo ! ;*

poniedziałek, 11 listopada 2013

ROZDZIAŁ VI

Mija miesiąc, odkąd mieszkam z Carlesem i Vanessą. Każdego dnia lepiej się poznajemy i dużo czasu spędzamy na rozmowie. Porozmawiałam z tatą, na temat wywiadu, który prawie zrujnował, moje nowe życie. Poprosiłam Go, by wycofał oskarżenie redakcji gazety, w której ów wywiad się pojawił. Zgodził się.
Bywałam na każdym meczu Barcy i również dużo czasu spędzałam z Alexisem. Z każdym kolejnym spotkaniem, coraz bardziej mi się podobał, jednak Chilijczyk jest zazdrosny o moich przyjaciół. Jonathana i Neymara.
Tata i Vanessa byli załatwić parę spraw, w związku z ich ślubem, a ja w tym czasie spędzałam wolną chwilę z Alexisem, oglądając komedię romantyczną.
- Blanco, masz jakieś plany na wieczór ?
- Miałam zamiar pozamulać z muzyką, no chyba, że masz jakiś pomysł ?
- No w sumie, to mam.. Co powiesz na kino ?
- Kino ? .. Przecież teraz oglądamy film ..
- No to .. Kolacja ?
- No to już lepiej brzmi. - Zeskoczyłam z kanapy i udałam się w stronę schodów. - Idę się przygotować, a potem pojedziemy do Ciebie, okey ?
- No spoko, spoko. Dokończę tę komedię sam.
Zrobił obrażoną minę, na co odpowiedziałam pokazując mu język. Szybko pobiegłam do pokoju i zaczęłam szukać odpowiedniego ubioru, gdy zadzwonił telefon. Neymar.
- Blanca ?
Zapytał pijackim głosem.
- Neymar ? Co się dzieje ?
- No Bruna, no ... No ona jest na mnie zła ..
- Stary, ile ty wypiłeś ?
- Ona nie odbiera ..
Jąkał się i przeciągał ostatnie słowa swoich wypowiedzi.
- Dobra, Ney.. Zaraz u Ciebie będę.
Rozłączyłam się i wróciłam do Alexisa.
- Gotowa ? Jedziemy ?
- Alexis.. Musimy zrezygnować z kolacji.. Ney ma problem...
Chilijczyk przewrócił oczami, wstał i zabrał kurtkę.
- Rozumiem. Skontaktuj się ze mną, jak w swoim napiętym grafiku, znajdziesz trochę czasu dla mnie.
- Sanchez ! Zrozum, że On mnie teraz potrzebuje.
- Ja też Cię potrzebuje.
Powiedział to bardzo cicho, ale zdołałam usłyszeć Jego słowa. Podeszłam do niego i spojrzałam w oczy.
- Alexis .. Zrozum. Zależy mi na nim, a widzę, że coś jest nie tak.
- Mi za to, zależy na Tobie.
Ubrał kurtkę i wyszedł bez słowa. Zaklęłam pod nosem i kopnęłam w szafkę na buty. Obróciłam się  na pięcie i pobiegłam do pokoju po kurtkę, komórkę i klucze do samochodu. Napisałam karteczkę z informacją dla taty i w pośpiechu pojechałam do posiadłości Jonathana, w której urzędował Brazylijczyk.
Na miejscu byłam w 5 minut. Mam nadzieję, że żaden fotoradar mnie nie złapał.
Bez pukania weszłam do domu (moi przyjaciele nie mają w zwyczaju zamykania się na klucz). Zobaczyłam Neymara, oglądającego jakiś mecz z butelką piwa w ręce.
- Ney, co się dzieje ?
Usiadłam koło Niego, wyciągając piwo z Jego ręki. Miał podpuchnięte oczy i blado się do mnie uśmiechał.
- No ... No rzuciła mnie ..
- Bruna ?! Nie wierzę, co się stało ?
- No bo .. Nie przyleciałem na jej urodziny, a obiecywałem ..
- Przez takie coś ?
Ogłupiałam. To do Bruny nie było podobne.
- No ... Moje życie nie ma sensu.
Po raz kolejny chwycił za alkohol i zrobił dwa potężne łyki.
- To nie powód się upijać. Jak ty idioto się na treningu jutro pokażesz ?
Spojrzał na mnie i się przytulił, pogrążając się w płaczu.
- Co ja mam robić ?
- Spróbuję z nią porozmawiać.
Podniósł głowę i obdarował mnie uśmiechem.
- Dziękuję.
- Podziękujesz, jak uda mi się z nią dogadać.
Wstałam i poszłam wykonać telefon.
- Halo ? Bruna ?
- Blanca ? Coś się stało ?
- Ty mi powiedz.
- O co chodzi ?
- Neymar leży na kanapie w salonie, cały czas płacze i zalewa się w trupa.
- No i co mi do tego ?
- To, że ty jesteś powodem Jego obecnego stanu. Nie rozumiem, rzuciłaś Go, bo nie przyleciał na Twoje urodziny ? Bruna .. Jest piłkarzem, ciężko jest mu się urwać z Europy do Ameryki Południowej. - Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza. - Bruna ? Rozumiesz, o co mi chodzi ?
- Tak.. Rozumiem, ale .. Po prostu mnie poniosło ..
- Chcesz o tym pogadać ?
- Chciałam z nim porozmawiać, obiecał, że będzie, a ostatecznie nie przyleciał .. A to, co chce mu powiedzieć, jest serio ważne..
- No dobra, dobra. Co chcesz m powiedzieć ?
W słuchawce, usłyszałam jej przyspieszony oddech.
- Jestem w ciąży z Neymarem.
No zatkało mnie.
- Serio ?! No to Bruna, cudownie ! Zerwałaś bo .. ?
- Bo chce z nim od dłuższego czasu porozmawiać, a on nigdy nie ma czasu ...
- Hormony.
- Może.
- Nie może, a na pewno. Zadzwoń do Niego i mu to powiedz. Będzie szczęśliwy.
- Okey ... Dzięki.
- Nie ma za co. Trzymaj się Skarbie.
Rozłączyłam się i wróciłam do przyjaciela.
- No i co ? Co Ci powiedziała,
- Poczekaj na telefon.
Puściłam mu oczko i w tym czasie zadzwoniła. Neymar szybko odebrał i ruszył do drugiego pokoju. Przez chwilę, słychać było Jego tłumaczenie, ale następnie nastała cisza i nagły entuzjazm i okrzyk radości. Po 10 minutach wrócił do mnie z ogromnym uśmiechem.
- Blanca ! Będę Ojcem !
Przytulił mnie i krzyczał do ucha, jak bardzo się cieszy.
- Dobra Palancie, dobra ! Ty teraz myśl, o jakimś własnym lokum, dla Ciebie, Bruny i malucha, który za 9 miesięcy przyjdzie na świat !
Neymar pocałował mnie w policzek i zaczął tańczyć, gdy w domu, pojawił się Jonathan. Gdy zobaczył tańczącego przyjaciela, zrobił zdziwioną minę i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Podeszłam do Niego i wyjaśniłam przyczynę Jego radości.
- Ney będzie Ojcem.
Poklepałam Go po ramieniu i wyszłam z domu. Chciałam jak najszybciej być u Alexisa.

***

Stałam pod drzwiami domu Chilijczyka z butelką czerwonego wina. Dwa razy już nacisnęłam na dzwonek, zaczynałam się obawiać, czy otworzy drzwi.
- Blanca ? Co ty tu robisz ?
- Przyjechałam przeprosić.
Alexis uśmiechnął się i gestem zaprosił do mieszkania. Rozsiedliśmy się w salonie, upijając czerwonym winem. Z każdą kolejną lampką, zaczynałam tracić kontrolę nad swoimi czynami. Byłam coraz bliżej Chilijczyka, aż w końcu nasze usta się ze sobą złączyły i zagłębiły w namiętnym pocałunku. Żadne z nas się nie opierało, oboje tego chcieliśmy. Zaczął ściągać mi koszulkę i całować po brzuchu, ale przeszkodził nam mój telefon. Nie chciałam Go odbierać, ale cały czas dzwonił.
- Muszę odebrać.
- Niech dzwoni.
Szepnął mi do ucha i nie przerywał pieścić moich ust, swoimi. Odwzajemniałam pocałunki, ale w między czasie wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłam kto dzwoni.
- Fack, tata !
Alexis momentalnie przerwał mnie całować i dał mi odebrać.
- Tak tato ? Coś się stało ?
- No stało się stało. Napisałaś, że będziesz przed 20, a jest 22.
- Zaraz będę, zasiedziałam się u Jonathana i Neymara.
Nie czekałam na Jego odpowiedź, tylko od razu się rozłączyłam i zaczęłam ubierać ściągniętą przez Alexisa koszulkę.
- U Jonathana i Neymara ?
- Na kartce pisze, że jestem u nich. - Odpowiedziałam nie patrząc w Jego stronę, kierując się do drzwi. - Dziękuję za cudowny wieczór.
- To ja dziękuję, mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś powtórzymy.
Poczułam, że łapie mnie od tyłu i całuje w głowę. Odwróciłam się w Jego stronę i obdarowałam pocałunkiem.
- Pewnie, że powtórzymy.
Uśmiechnęłam się i opuściłam Jego posiadłość. Nie mogłam wrócić swoim samochodem, troszeczkę przesadziłam z piciem. Złapałam taksówkę i w 10 minut byłam w domu.
W salonie siedział Carles, a Vanessa najwyraźniej się kąpała.
- Jestem !
Krzyknęłam rozbierając buty i miałam zamiar szybko uciec do pokoju. Byłam już na schodach, gdy usłyszałam Jego głos.
- Chodź tu.
Serce zabiło mi mocniej. "Oby nie wyczuł, że piłam"
- Tak tato ?
Stanęłam w progu i czekałam na to, co mi ma zamiar powiedzieć.
- No siadaj tu koło mnie. Musimy porozmawiać.
- Ale zmęczona jestem .. Nie możemy rano ?
- Nie, nie możemy rano.
Był zdenerwowany. Posłusznie usiadłam koło niego. Popatrzył na mnie, a ja starałam złagodzić jego złość i się uśmiechnęłam.
- Gdzie byłaś ?
- No u Jonathana i Neymara.
- Nie musisz kłamać.
Serce podskoczyło mi do gardła.
- No .. No byłam u nich ..
- A potem ?
- Potem ... Czyli kiedy ?
- Czyli teraz.
Puszczały mu nerwy. Nie było sensu dłużej udawać głupiej.
- U Alexisa.
- I co tam robiłaś ?
- No .. Rozmawialiśmy ..
- Tylko ?
- Tato, o co Ci do cholery chodzi ?
Wstałam i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie tym tonem. - Również wstał i spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem.- Nie rób ze mnie idioty, przecież czuję, że piłaś.
- Jestem pełnoletnia.
- Okey, jesteś pełnoletnia, ale to nie zwalnia Cię z tego, żeby mnie okłamywać.
- Okłamywać ?
- A kto przed chwilą powiedział, że jest u Jonathana i Neymara, gdy w tym czasie był u Alexisa ?
- Nie chciałam Cię denerwować, bo wiem, że się o mnie martwisz, no i wiesz, że pomiędzy mną a Alexisem iskrzy. Nie bój się, nie zastaniesz mnie z nim w łóżku.
- Przeginasz.
- Przecież oczekujesz ode mnie szczerości, tak ?  Teraz jestem bardzo szczera. Wybacz, ale jestem zmęczona i chcę się położyć. Dobranoc tato.
Rzuciłam oschle w Jego stronę. Gdy byłam już w pokoju, zatrzasnęłam za sobą drzwi.

***

Obudziłam się następnego dnia i od razu sprawdziłam komórkę. Sms od Alexisa.
"Hej Skarbie ;* widzimy się wieczorem ?"
- Nawet nie wiesz jakbym chciała.
Powiedziałam sama do siebie i zadzwoniłam do Niego.
- No dzień dobry Śpiochu.
- Hej, hej .. Słuchaj .. Nie możemy się dziś spotkać.
- Dlaczego ?
- Pokłóciłam się z tatą.
- Rozumiem .. No nic. Trzymaj się tam.
- Dzięki. Pa.
Rozłączyłam się i prosto ruszyłam pod prysznic. Po 30 minutach zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry i smacznego.
Powiedziałam bezbarwnym tonem i zaczęłam smarować kanapkę nutellą. Vanessa odpowiedziała mi tym samym, a Carles totalnie zignorował moją obecność. Po 10 minutach wstał, podziękował i pocałował narzeczoną, po czym pojechał na trening. Odetchnęłam.
- Co się dzieje ?
Vanessa widocznie nie była świadoma obecnej sytuacji.
- Nic, pokłóciliśmy się.
- A o co ?
- Jest zły, że nie ma nade mną kontroli.
- A konkretniej ?
Odłożyłam kupek kawy, który trzymałam w ręce i spojrzałam w jej błękitne oczy.
- No jak to ojcowie. Martwi się o mnie.
- Chodzi o Alexisa, tak ?
- Tak ..
- Wiesz, On się do Niego nie potrafi przekonać.
- Przekonać ? Co w nim złego ?
- Carles, twierdz, że jest za pewny siebie.
- No widać, że Go nie zna.
- To spraw, by Go poznał.
- Jeśli będzie chciał, to sam Go bliżej pozna.
- Ohh... No dobra. Mam nadzieję, że się dogadacie.
- No ja też mam taką nadzieję. Przepraszam Cię, Jona dzwoni.
Kiwnęła głową, a ja odeszłam od stołu i rozsiadłam się w salonie.
- Santos, ty czasem nie masz treningu ?
- Mam, mam. Dzwonię, by poprosić Cię o spotkanie po nim. To co ? Widzimy się o 14 ?
- Jasne, a gdzie ?
- W klubowej kawiarni.
- Spoko, będę.
Rozłączyłam się i poszłam ogarnąć pokój i przygotować się do spotkania z przyjacielem.

***

Leciała już 3 godzina naszego spotkania. Rozmawialiśmy o Neymarze, o tym, że będzie Ojcem i jak mu pomóc z nowym domem. Nie ominął nas temat Alexisa i temat mojej wczorajszej kłótni z tatą.
- Serio do was wczoraj dzwonił ?
- No .. No tak, bo było przed 22 a ty napisałaś, że jesteś u nas i że wrócisz przed 20.
- Kurde, temu mnie tak wczoraj wypytywał ... Super. Nagrabiłam sobie.
- No trochę .. Współczuję Ci. Nikt nie lubi mieć przerąbane u Puyola..
- Ta ... Ja też nie lubię ... Zbieramy się ? Muszę Go przeprosić..
- A jak to zrobisz ?
- Ani nie pytaj.
Odpowiedziałam zrezygnowanym tonem i ruszyłam z przyjacielem do samochodu. Ku naszemu nieszczęściu, na parkingu czekali na nas fotoreporterzy i dziennikarze. Otoczyli nas i zamiast męczyć Jonathana, uwzięli się na mnie.
- Wczoraj była Pani z Alexisem Sanchezem, a dziś z Jonathanem dos Santosem ?
- Lubi Pani tak zmieniać partnerów z dnia, na dzień ?
- Sprawdza Pani, który z Barcelońskich zawodników jest lepszym partnerem życiowym ?
No i puściły mi nerwy...

______________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No i jest VI ^^ mam nadzieję, że się spodoba ;]
Liczę na dużo komentarzy < 333 możecie komentować nawet z anonima ;3

Mam taki przewalony humor, że cudem jest to, że dziś pojawił się rozdział ;]

Od 6-8 tygodni przerwy dla Leo ... No kurde noo... ;/;/;/;/;/
Zdrowiej Mistrzu ! ♥

ANIMO LEO ! ♥



Zapraszam na drugiego bloga ;3 -------> KLIK :)
Do następnego ;*

poniedziałek, 4 listopada 2013

ROZDZIAŁ V

Następnego dnia obudziłam się z myślą o Alexisie. Usiadłam na łóżku i zadawałam sobie pytanie, dlaczego myśl o nim mnie nie opuszcza ? Zakochałam się, czy co ? Z powrotem ułożyłam głowę na wygodnej poduszce i spokojnie analizowałam wczorajszy wieczór. Dlaczego tak zareagowałam, na Jego bliskość ? Anto miała rację .. To przyjaźń na chwilę, bo ja chcę czegoś więcej. Gdybym wczoraj inaczej zareagowała, to kto wie, może dziś nie budziłabym się we własnym łóżku. Nie no, o czym ja w ogóle myślę ? Za dużo wina wczoraj wypiłam. Zdecydowanie.
Skarciłam się w myślach, wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi ponad 30 minut. Opornie zeszłam po schodach na śniadanie. Cisza, jaka ogarniała dom, trochę mnie przerażała. Tata na pewno jest na treningu, ale gdzie Vanessa ? .. Co tam Vanessa, gdzie moje śniadanie ?
Po ciuchu zajrzałam do Ich sypialni, ale była pusta. Stałam tak chwilę w drzwiach, już miałam pójść w kierunku kuchni, by zrobić sobie śniadanie, ale mój wzrok przyciągnęła gazeta, leżąca na łóżku, lekko przykryta poduszką. Bez namysłu wzięłam ją do ręki. Na okładce widniał tytuł :
Znana nam jest tożsamość partnerki Alexisa Sancheza ! - strona 10.
Zaintrygowało mnie to, co te szmatławce o mnie piszą.
Blanca Martinez. Tak właśnie nazywa się (jak mniemamy) nowa miłość Alexisa Sancheza. (Dalej pisało coś o Chilijczyku) Dziewczyna mieszka z Carlesem Puyolem i jego partnerką Vanessą Lorenzo. Byliśmy ciekawi, kim dla kapitana FC Barcelony jest młoda Hiszpanka. "Tarzan" udzielił nam krótkiej odpowiedzi po treningu: "Blanca jest moją siostrzenicą". 
Dziewczyna była obecna na jednym z treningów, jak i również zasiadła na trybunach ostatniego meczu Barcy przed sezonem, w koszulce wuja. [...]
"Blanca jest moją siostrzenicą" .. Po przeczytaniu tych słów, do oczu napłynęły mi łzy. Rzuciłam gazetę na łóżko i pobiegłam do pokoju. Byłam wściekła. Mój własny, rodzony ojciec, wstydzi się o mnie powiedzieć światu. Z szafy wyciągnęłam walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie moje rzeczy. Byłam w opłakanym stanie. Tusz rozmazywał mi się na twarzy i spływał razem z łzami. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Szybko sprawdziłam, czy wszystko mam i wyszłam z ogromną walizką z pokoju, kierując się do wyjścia.
- Blanca ! Już jestem ! ... Blanca ?
Tata stał wryty w podłogę widząc mnie duszącą się od płaczu i z walizką w ręce. Podszedł do mnie, ale ja się odsunęłam.
- Kochanie, co jest ?
- Wszystko ! Nienawidzę Cię ! Słyszysz ?! NIENAWIDZĘ CIĘ ! Skoro tak Ci utrudniam życie, to nie lepiej było mi to powiedzieć na początku !? W ogóle .. Co ja sobie wyobrażałam .. Jesteś piłkarzem, uczucia innych Cię nie obchodzą ! Tylko TY I TWOJA SŁAWA ! Nie odzywaj się do mnie ! Zostaw mnie w świętym spokoju !
Nie wytrzymałam i wyładowałam na Nim całą swoją złość, wyrzuciłam wszystko to, co leżało mi na sercu od odczytania tego artykułu. Carles starał się mnie uspokoić, ale zamykałam mu usta moim krzykiem.
- Kochanie, porozmawiajmy ..
- Nie mamy o czym ! Wielki Ojciec się znalazł ! Żegnaj ! Życzę powodzenia i mam nadzieję, że Vanessy nie skrzywdzisz !
Szarpnęłam walizką i wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu i udałam się w kierunku domu Alexisa. Chciałam wypłakać się w Jego ramię, poprzeklinać na cały świat i na Carlesa .. Nienawidzę swojego życia ..
Dzwoniłam i dzwoniłam, a Sanchez nie odpowiadał. Przeklęłam pod nosem i zatrzymałam samochód na jednej ze stacji. Oparłam głowę o kierownicę i kolejna fala łez napłynęła mi do oczu. Nie chciałam ich zatrzymywać, pozwalałam im strumieniami spływać po moich policzkach. Okłamywana przez całe życie i do tego niekochana.. I jak tu normalnie żyć ? Jak normalnie funkcjonować, jak na każdym kroku spotykasz przeszkody i nie masz siły ich samemu pokonywać ? Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w przednią szybę samochodu. Otarłam oczy i otworzyłam okno. Neymar.
- Blanca ? Matko, co się stało ?
- Nic, po prostu życie mi się pieprzy.
Spokojnie mu odpowiedziałam i zapaliłam papierosa.
- Widzę walizkę, czyli chodzi o tatę, tak ?
Kiwnęłam tylko głową, nie miałam już siły odpowiadać słowami.
- Czyli nie masz gdzie się zatrzymać ?
Znowu kiwnęłam głową.
- Zamieszkasz ze mną u Jonathana. Siadaj na drugiem siedzeniu, pojedziemy Twoim samochodem.
- A co z Twoim ?
- Później po niego z Jonathanem podjedziemy. Kończ tego papierosa i jedziemy.
Nie dokończyłam, tylko od razy wyrzuciłam. Przesiadłam się na drugie siedzenie i dałam Neymarowi kluczyki. Ruszyliśmy. Całą drogę przemilczeliśmy. On patrzył na drogę, a ja bez wzruszenia i jakiegokolwiek emocji wpatrywałam się w cudowny Barceloński krajobraz, który znajdował się za szybą samochodu.

***

- PUYOL -

Po tym, jak Blanca wybiegła z domu, starałam się znaleźć powód jej gniewu. Przeszukałem cały dom, zajrzałem w każdy kąt. Nawet w internecie starałem się cokolwiek znaleźć. Byłem załamany .. Nie odbierała ode mnie telefonu, nie mam pojęcia, gdzie pojechała. Bezradny udałem się do swojej sypialni i rzuciłem się na łóżko. Poczułem, że na czymś leżę. Gazeta. Szybko otworzyłem na stronie 10. Był tam artykuł o Alexisie, Blance .. i coś o mnie. To, co przeczytałem, sprawiło, że miałem ochotę rozerwać tych dziennikarzy na strzępy. Moja wypowiedź została zmieniona .. "Blanca jest moją siostrzenicą". Kto to do jasnej cholery wymyślił ?! Szybko wkręciłem numer numer redakcji, która wydaje ową gazetę.
- Dzień dobry, tutaj gazeta ..
- Z tej strony Carles Puyol i oświadczam, że widzimy się w sądzie !
Natychmiast się rozłączyłem i skontaktowałem z prawnikiem. Następnie zadzwoniłem do Gerarda i o wszystkim mu powiedziałem.
- No stary .. Nie jest dobrze..
- Brawo Pique, Amerykę odkryłeś.
- Już się na mnie nie wyładowuj, co ? Ty lepiej myśl, jak to Blance wytłumaczysz.
- Zadzwoniłem, bo liczyłem, że mi pomożesz.
- Ciężko jest pomóc w takiej sytuacji.
- Na pewno masz jakiś pomysł. Znam Cię, jesteś specjalistą od głupich pomysłów .. Ratuj przyjaciela ..
- Puyi, od "głupich pomysłów", a tu jest potrzebny dobry, a nie głupi pomysł.
- Ehhh...
- Chodź ... Niby jakiś pomysł mam ..
- No to dawaj Gerard ! Bo ja zaraz psychicznie wysiądę.
- Okey, a więc plan jest taki ..

***

Neymar przekręcił klucz w drzwiach i weszliśmy do domu, do ogromnej posiadłości Jonathana. Wzięłam od Neya walizkę i poszłam do salonu, gdzie siedział gospodarz. Grał w fife.
- Jona, mamy gościa.
- Hymm ?
- Odwróć się Tumoku.
Jonathan zatrzymał grę i odwrócił się w naszą stronę. Jak mnie zobaczył szybko wstał i zrobił zatroskaną minę.
- Blanca ? Ty płaczesz ? Co się dzieje ?
Gwałtownie zamrugałam, by zatrzymać kolejną fale łez. Usiadałam na kanapie, a Ney i Jonathan zasiedli po moich dwóch stronach. Przyjaźnimy się, mogę im powiedzieć, co się stało. Spokojnie opowiedziałam im o gazecie, porannej kłótni z tatą i o przeprowadzce. Jak skończyłam, nie dałam rady powstrzymać łez. Wysłuchali mnie do końca i ani razu nie przerwali. Neymar wstał i poszedł do łazienki po chusteczki. Podziękowałam mu, wytarłam oczy i wydmuchałam nos.
- Nie chce mi się wierzyć, że Carles okłamałby dziennikarzy i to jeszcze w takiej sprawie.. To pewnie jakiś przekręt. Zobaczysz.
Jonathan objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
- Dziękuję wam .. Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. Jak długo mogę zostać ?
- Tak długo, jak tylko zechcesz.
Brazylijczyk puścił oczko w moją stronę.
Po rozmowie z nimi, jakby wracała mi wiara w ludzi.

***

Minął tydzień, odkąd mieszkam u Neya i Jonathana. Przez ten czas nauczyłam się grać w fifę, bo właśnie to zamiast spania, robiliśmy w nocy. Jak chłopaki byli na treningach, to ja zostawałam, sprzątałam zrobiony przez nas bałagan i przygotowywałam posiłki. Tata dzwonił, ale ja nie chciałam odbierać od niego telefonu .. Nie wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć .. Telefonów od Vanessy też nie odbierałam .. W sumie, to odbierałam tylko połączenia od Alexisa, który często dzwonił i wspierał. Przez tydzień odcięłam się od internetu. Miałam dość wypisywanych w nim kłamstw. Bałam się, że natrafię na kolejny "ciekawy" artykuł o mojej osobie.
Jutro Barca rozegra pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii z Atletico Madryt na Camp Nou. Właśnie robiłam kolację, gdy do domu z konferencji przed meczem wrócili chłopki. Od progu było ich słychać. Jeden przedrzeźniał drugiego. Jak dzieci.
- Jesteśmy !
- Słyszę !
Weszli do kuchni z ogromnymi uśmiechami i wspólnie zasiedliśmy do kolacji. No i się zaczęło. Temat numer 1 "Piłka nożna".
- Blancaaaaaaa...
- Coooo Neymaaaaar ?
- Zasiądziesz jutro na trybunach ?
O mało nie udławiłam się kawałkiem kanapki, który chciałam połknąć.
- No chyba Cię Ney pogrzało. Ja nawet tego meczu w telewizorze nie puszczę.
- Proszę, chodź na mecz.
- Jonathan, nie. Czy ja mówię po Chińsku ?
- Okey, okey .. Ale przynajmniej mecz w telewizji śledź, okey ?
- Co tak się uparliście na ten mecz ?
- Bo jest dla nas ważny. Przynajmniej dla mnie, mam szansę z Barcą wygrać pierwsze trofeum.
Okey, Neymar dał mocny argument. Jako przyjaciółka jestem zobowiązana do tego, by go wspierać, w tak ważnym dla niego dniu.
- Okey, okey ! Będę oglądać, ale nie z wysokości trybun ! Zostanę w domu i zobaczę w telewizji.
- Jesteś wspaniała. Dziękujemy.
Odpowiedział mi Jonathan, odsłaniając w szerokim uśmiechu swoje białe zęby.
- No, kochana Blanca ! Przepraszam was na chwilę, Bruna dzwoni.
- Pozdrów ją i powiedz, że tęsknię !
Krzyknęłam za wychodzącym z pomieszczenia Brazylijczykiem. Spojrzałam na telefon. Kolejne połączenie od taty. "Przykro mi ... Nie jestem w stanie z Tobą teraz rozmawiać". Powiedziałam sama do siebie, wycierając pojedynczą łzę, tak by dos Santos nic nie widział.

***

Siedziałam w salonie owinięta kocem i oglądałam mecz FC Barcelony. Jonathan siedział na ławce rezerwowych, za to Neymar i ... i tata byli na boisku. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W przerwie napisałam Neymarowi, Jonathanowi i Alexisowi sms-y, ze słowami otuchy.
Jeszcze bardziej zawinęłam koc i czekałam na drugą połowę. Na szczęście w przerwie nie było mowy, ani o mnie, ani o tacie, albo Alexisie. Zaczęła się druga połowa. Była nudna, ale w końcówce meczu Alves genialnie dośrodkował na głowę Neymara i ten zamienił strzał na bramkę. Trybuny oszalały i mi też zrobiło się miło na sercu, byłam dumna z przyjaciela. Można powiedzieć, że uczestniczyłam w tak ważnym dla niego momencie, oglądając mecz. Pierwsze spotkanie o Superpuchar zakończyło się 1:0 dla Barcy. Miałam już wyłączać telewizor, ale chciałam jeszcze raz zobaczyć uśmiech na twarzy przyjaciela. Zamiast kamery, która powinna być skierowana na strzelca bramki, to skupiła się ona na moim tacie, który podniósł koszulkę, pod którą była zwykła biała z czarnym napisem "PRZEPRASZAM CÓRECZKO. MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ DASZ MI SZANSĘ WSZYSTKO WYJAŚNIĆ."
Patrzałam na napis tak długo, jak umożliwiała mi to kamera. Kiedy transmisja została zakończona, bez namysłu wyskoczyłam z pod koca, wzięłam dokumenty i kluczyki, ubrałam buty i pojechałam na Camp Nou.

***

Po 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam samochód i zaczęłam szukać samochodu taty. Zajęło mi to 5 minut. Stanęłam koło pojazdu i czekałam na właściciela. Carles pojawił się po 20 minutach, w towarzystwie Gerarda. Jak mnie zobaczył, to na początku otworzył usta ze zdumnienia, lecz następnie niepewnie się uśmiechnął. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i rzuciłam mu w ramiona.
- Jeszcze raz przepraszam Córciu .. Ale moja wypowiedź w wywiadzie została przekręcona.. Już pozwałem ludzi za ten błąd odpowiedzialnych.
Nie wierzyłam własnym uszom.. "przekręcona" ? Czyli ... Czyli tata nic nie zrobił ? Zrobiło mi się głupio.
- Nie miałam pojęcia ... Boże, jaka ja błam głupia, że nie dałam Ci szansy na wytłumaczenie .. Przepraszam.
Po raz kolejny byłam w ramionach taty. Łzy nie przestawały napływać mi do oczu i te radości, jak i  nienawiści. Dlaczego dziennikarze tak niszą ludziom życie ? Gerard patrzył na nas, kręcił głową i się śmiał.
- Wy to jesteście udani.
Obdarowaliśmy Barcelońską '3' uśmiechami wsiedliśmy do samochodu taty.
- Czym przyjechałaś ?
- Spokojnie, jutro po waszym treningu odbiorę samochód.
Puściłam oczko tacie i ruszyliśmy w stronę domu Jonathana. Jeszcze jedną noc z nimi zostanę, a potem wracam tam, gdzie moje miejsce. Wracam do taty.

__________________________________________________

Czytasz = skomentuj ;)

Trololololoooo ;> na prośbę Agaty S. ^^ więc i rozdział dedykuje Tobie ! < 33333333
Zapraszam na pierwszy rozdział, na nowym blogu ;3 ---> Leonella ♥


Do następnego ;*