środa, 27 listopada 2013

ROZDZIAŁ VIII

Nie minęło 20 minut, a już bawiłam się na imprezie w towarzystwie przyjaciół, wlewając w siebie ogromne ilości alkoholu. Świętowaliśmy. Za ponad pół roku Ney zostanie ojcem. Jonathan, już nieźle upity biegał za przyjacielem, błagając Go na kolanach, by ten mógł zostać ojcem chrzestnym dla jego potomka. Mijała dopiero pierwsza godzina, a ja już wiedziałam, że to jest najlepsza impreza, na jakiej byłam. Jedynym minusem był fakt, że Alexis wolał spędzać czas w towarzystwie Cristiana, niż tańczyć ze mną.

* ALEXIS *

Ledwo stała na nogach. Trzymając piwo w ręce, usiadła na moich kolanach.
- Skarbie, dlaczego się nie bawisz ?
Zapytała rozbawionym i pijackim głosem. Wyciągnąłem piwo z jej ręki i spojrzałem na nią z politowaniem.
 - Skarbie bawię się. Tylko że ja, potrafię to robić w kulturalny sposób.
- Chrzanisz.
Po raz kolejny wybuchnęła śmiechem i wypiłam drinka Cristiana, który siedział obok i patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Cris, zostawisz nas samych ? - Tello pokiwał głową i usiadł na kanapie koło Bartry. Ściągnąłem ją z swoich kolan i posadziłem na krześle przed sobą. Chwyciłem ją za ręce i spojrzałem głęboko w oczy. - Ogarniesz się wreszcie ? Ileż można pić ? Ty ledwo na nogach stoisz.
Parsknęłam śmiechem i stanęła przede mną, chwiejąc się i co chwilę przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Patrz ! Mam się świetnie ! Co ty za głupoty gadasz, że ledwo stoję ?
Zaśmiała się i bezwładnie spadła w moje ramiona. Obróciłem ją przodem do siebie i lekko nią potrząsłem.
- Blanca ! Wiem, że lubisz imprezować, ale dziś przegięłaś. Chodź, zawiozę Cię do domu.
Już wstawałem, ale ona spojrzała na mnie z wyrzutem.
- No chyba nie.
- Jesteś pijana, idziemy.
Chwyciłem ją za rękę i przeszliśmy chyba 5 metrów, gdy nagle wyrwała się z mojego uścisku i spojrzała mi prosto w oczy.
- Nie myśl sobie, że będziesz mi mówił, co jest dla mnie dobre. Nie jesteś moim ojcem.
- Ale chłopakiem tak i to zobowiązuje.
Uśmiechnęła się ironicznie i położyła rękę na biodrze.
- Jeśli dla Ciebie bycie moim chłopakiem oznacza ciągłe kontrolowanie mojej osoby, to ja panu podziękuję.
Zdębiałem. Podszedłem do niej i spojrzałam w oczy.
- Nie jesteś trzeźwa.
- Ale trzeźwo myślę. To koniec.
Dodała klepiąc mnie po ramieniu i udając się chwiejnym krokiem w kierunku Neymara, Jonathana, Bruny, Daniego i Thaissy. Wiedziałem, że jutro nic nie będzie pamiętać, jednak serce bardzo mnie zabolało. Kopnąłem w komodę stojącą w przedpokoju i zawołałem Cristiana.
- Co jest Stary ? Co z Blancą ?
- Nie wkurzaj mnie nawet. Piejemy ?
Było mi wszystko jedno, chciałem utopić swe smutki w alkoholu. Cristian kiwnął głową i razem ze mną upił się tak, że przy piątym piwie, zaczynała urywać mi się taśma.

*BLANCA*

Obudziło mnie słońce, które niemiłosiernie piekło mnie w oczy. Obróciłam się na drugi bok i je otworzyłam. Usiadłam na łóżku i zdałam sobie sprawę, że jestem naga.
- Co do cholery .. - Zaczęłam nerwowo rozglądać się po pokoju, którego nie kojarzyłam. Czułam przeszywający ból głowy i ogromną suchość w ustach. Pierwszy raz miałam takiego wielkiego kaca, jednak bardziej zdenerwował mnie fakt, że leże w czyimś łóżku, do tego naga. - Kuźwa, z kim ja się przespałam..
Uderzyłam się w czoło i pospiesznie wstałam, ubierając rozrzucone po pokoju ubrania. Znalazłam telefon, leżący pod poduszką i spojrzałam na godzinę - 12:00. Przeklęłam pod nosem i  opuściłam pomieszczenie. Dopiero teraz skojarzyłam, gdzie jestem. Dom Jonathana. Schodząc po schodach, zauważyłam śpiących jednego na drugim Cristiana i Marca, którzy zalegali jeden z podestów. W salonie spał Dani z Neymarem, w którego wtulony był w Jonathana. Usłyszałam dobiegające głosy z kuchni.
- Oo Blanca ! Już wstałeś. Jesteś głodna ?
W kuchni urzędowały Bruna, Thaissa i Lorena.
- Nie dziękuję. Muszę się zmywać, bo tata mnie zatłucze.
Zaśmiałam się zdenerwowanym tonem i pożegnałam się z przyjaciółkami. Opuszczając willę, zadzwoniłam po taksówkę i oparłam się o bramę.
- Kuźwa, co się wczoraj wydarzyło.. - Zacisnęłam dłonie na głowie, z nadzieję, że to chodź trochę uśmierzy ból. Nerwowo się rozglądałam, starając sobie cokolwiek przypomnieć. Spojrzałam na telefon i zauważyłam Alexisa na tapecie. - Alexis .. - Zakryłam usta dłonią z niedowierzaniem. - Cholera, zerwałam z nim. - Trzy razy uderzyłam się w czoło, cały czas przeklinając. Podjechała taksówka i pełna gniewu zajęłam miejsce z tyłu, oschle podając kierowcy adres taty. Przez całą podróż powtarzałam sobie, że to była ostatnia impreza, z taką ilością alkoholu. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam z taksówki. Starałam się ogarnąć, by Carles nie zauważył mojego zdenerwowania, ale myśl, że zerwałam z Alexisem plus fakt, że się z kimś przespałam, nie dawał mi spokoju. Przekręciłam klucze w zamku i wymusiłam uśmiech na ustach.
- Wróciłam !
- No hej Skarbie ! Zjesz z nami śniadanie ?
- Tak tako, tylko się odświeżę.
Wbiegłam po chodach do pokoju, ściągając z siebie ubrania i udając się do łazienki, którą miałam w pokoju. Będąc pod prysznicem prześladowała mnie myśl, że przecież wczoraj wszyscy byli tak spici, że mogłam się przespać z każdym. Nawet z Danim. Starałam się jak mogłam, ale nie potrafiłam o niczym pozytywnym myśleć. Ubrałam czarną bluzkę na ramiączka i jasne jeansowe krótkie spodenki, włosy spięłam w wysoki, niedbały kucyk i ponownie ze sztucznym uśmiechem na ustach, zbiegłam na śniadanie.
- Jak się bawiłaś ?
Zapytała mnie Vanessa, spokojnie jedząc wafle ryżowe. Przełknęłam ślinę i z wymuszonym entuzjazmem odpowiedziałam na jej pytanie.
- Było genialnie !

***

Po śniadaniu wróciłam do pokoju i opadłam bezwładnie na łózko, chowając pękającą z bólu głowę pod poduszkę.
- Myśl idiotko z kim się przespałaś .. No myśl !
Mówiłam sama do siebie głośnym szeptem, dociskając poduszkę tak mocno, że zaczynało brakować mi tlenu. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę.
Nie zmieniłam pozycji, ciągle leżałam z głową pod poduszką.
- Hahaha, kac morderca, co ?
Vanessa usiadła koło mnie, klepiąc mnie w ramie i podając szklankę z wodą i tabletkę przeciw bólową.
- Ostatni raz alkohol w takich ilościach.
- Powiedz to Carlesowi, na pewno się ucieszy ! - Opowiedziała całując mnie w czubek głowy i promiennie się uśmiechając.  - Mam dla Ciebie propozycję.
Spojrzałam na nią połykając tabletkę i zapijając ją zimną wodą.
- Jaką ?
- Mój agent widział nasze wspólne zdjęcie i powiedział, że mógłby Ci załatwić sesję.
Puściła mi oczko, a ja z wrażenia zapomniałam połknąć płynu i w konsekwencji byłam zmuszona zmienić koszulkę.
- Serio ? Miałabym być modelką, tak jak ty ?
- Coś w tym stylu. Piszesz się na to ?
- Jasne ! Pieniądze się przydadzą.
- W takim razie zaczynasz od przyszłego tygodnia.
- Tak jest !
Odpowiedziała uśmiechem i opuściła pokój, zamykając za sobą drzwi. Wstałam z łóżka i zmieniłam koszulkę, po chwili na nie wracając z szerokim uśmiechem. Postanowiłam od teraz myśleć pozytywnie. Przecież osoba, która się ze mną przespała, zapewne tego nie pamięta, tak jak ja, czyli może ten incydent pójść w niepamięć. Położyłam się na drugi bok i zasnęłam.

***

Obudził mnie nie dający spokoju telefon. Niechętnie spojrzałam, na numer który chciał się ze mną skontaktować. Bruna .. Pospiesznie usiadłam na łóżku i poczułam, że oblewa mnie zimny pot. A co jeśli przespałam się z Neymarem i on jej o tym powiedział ?
- Halo ?
- Hej, możemy się dziś spotkać ?
Przełknęłam ślinę i chwilę się zawahałam.
- Ja-ja-jasne ... To gdzie i o której ?
- Wpadnę do Ciebie. Będę za 20 minut.
- Okey .. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i nerwowo przeczesałam włosy ręką. W duchu miałam tylko nadzieję, że to nie będzie nic związanego z tym moim nocnym epizodem. Wstałam z łóżka i zaczęłam ogarniać pokój. Zbliżała się godzina 17. Zbiegłam po schodach, by poinformować tatę i Vanessę, że będę miała gościa, ale ich nie było. Zostawili tylko karteczkę. "Jesteśmy u Leo i Antonelli :) chcieliśmy Cię wziąć ze sobą, ale tak słodko spałaś, że nie mieliśmy serca Cię budzić :)". Wzięłam karteczkę do ręki i wyrzuciłam ją do kosza, następnie szykując sałatkę owocową. Nakrywałam do stołu, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce poskoczyło mi do gardła i ręce zaczęły mi się trząść. Wypuściłam głośno powietrze i otwarłam przyjaciółce drzwi.
- Hej Skarbie !
Nie jest tak źle, może chodzi o coś zupełnie innego. Uśmiechnęłam się i wpuściłam ją do środka. Usiadłyśmy razem przy stole i jadłyśmy sporządzoną przeze mnie sałatkę.
- A więc.. Jest jakiś konkretny powód naszego spotkania ?
- Jest .. Co z Alexisem ?
Na wymówieniu Jego imienia zakuło mnie w sercu.
- Kocham Go .. Nawet bardzo .. Problemem jest to, że ja nic z imprezy nie pamiętam, tylko niektóre sceny.. Wiem, że z nim zerwałam, ale nie wiem dlaczego..
- To dlaczego nie pogadacie ?
- Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy po tym, jak się zachowałam ..
- Rozumiem .. Ale wiesz, że musicie pogadać ?
- Wiem .. W najbliższym czasie ..  - Oświeciło mnie .. Bruna była chyba jedną z niepijących na tej imprezie, może ona coś wie, w tej nieszczęsnej sprawie. - Bruna .. Mogę Ci coś powiedzieć i zarazem prosić o dyskrecję ?
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem i po chwili namysłu energicznie pokiwała głową.
- Jasne, w końcu się przyjaźnimy.
Głupio mi było o tym mówić. Bałam się, co sobie o mnie pomyśli.
- Mam problem .. Otóż .. Na tej imprezie spędziłam z kimś noc.. Problem w tym, że nie wiem z kim .. Wiesz może, kto ze mną powędrował do jednej z sypialni ?
Bruna otworzyła usta ze zdumienia i nie odrywała ode mnie wzroku.
- To na pewno nie był Ney, cały czas był ze mną ... Dani też nie .. Zostaje Cristian, Marc, Jona i Alexis .. - Chwyciła mnie za rękę, czym dodała mi otuchy. - Zapomnij o tym. Oni też pewnie o tym nie pamiętają. To w końcu jedna noc.
Odpowiedziałam uśmiechem i ścisnęłam jej dłoń. Racja. To w końcu jedna noc.

____________________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No, ten rozdział jest rozdziałem, od którego wszystko się zacznie xd
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać :) Mam nadzieję, że się opłacało ;d

Zapraszam na LEONELLĘ ♥
I na zapoznanie się z prologiem i bohaterami na TYM blogu :) (Wczoraj było tylko trzech, dziś dodałam kolejnych, po tym jak rozplanowałam całego bloga ;])



Do następnego ! ;*

niedziela, 17 listopada 2013

ROZDZIAŁ VII

No i jednemu przyłożyłam. Mam słabe nerwy i nie potrafię panować nad emocjami, a ten dziennikarz przegiął. Nie było mi z tym głupio. Chwyciłam Jonathana za rękę i pociągnęłam do samochodu, ale po chwili zaczęłam tego żałować .. W parę sekund zjawili się ochroniarze..

***

Siedziałam przy stole, naprzeciw taty. Kipiał ze złości .. A ja patrzyłam ogłupiała w stół.
- Co to ma być za zachowanie ?!
Wzdrygnęłam się, wrzeszczał jak lew ..
- Przepraszam..
Wymamrotałam z przerażenia, wciąż patrząc w drewniany mebel.
- Przepraszam ?! Ty się dziecko módl, żeby Cię ten dziennikarz nie pozwał za napaść !
Dziecko ? No tak.. Zasłużyłam na to miano ..
- Go też przeproszę ..
- No ja mam nadzieję !
Uderzył pięścią w stół i wyszedł z domu. Cały czas siedziałam przy stole i myślałam, jak z tego wybrnąć. Miałam być wzorową córką .. Na początku było dobrze, ale wystarczył jeden dzień, by zawieść tatę .. Człowieka, który zgodził się mnie przygarnąć, po śmierci mamy i ojczyma. Nie wiem ile minęło czasu, ale usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i domu. Do kuchni weszła Vanessa. Wiedziała o całym tym zamieszaniu, bo kiedy siedziałam na komisariacie, to zadzwoniłam do niej, w obawie przed tatą. Spojrzała na mnie z troską i usiadła naprzeciw, obejmując moje dłonie.
- Co ja mam teraz zrobić ?
Zapytałam ją trzęsącym się głosem.
- Pomogę Ci .. Carles też ..
- Wątpię .. Przed chwilą wyszedł z domu .. Był mega wkurzony ..
- A jaki miał być ? Jego córka, może mieć problemy ..
Przygryzłam wargę i patrzyłam w jej piękne oczy. Dlaczego zawodzę ludzi, na których mi zależy ? Wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju. Odpaliłam laptopa i zaczęłam szukać w internecie nazwiska dziennikarza, któremu złamałam nos. Po paru godzinach szukania, znalazłam stronę, na której napisana była lista dziennikarzy, którzy będę na najbliższym meczu Barcy. Wpisane też było Jego nazwisko. "Przeproszę Go po meczu". Powiedziałam sama do siebie zamykając laptopa.

***

Dziś Barca gra z Atletico Madryt, z drugiem miejscem w tabeli. Muszę być na tym meczu, ale nie wiem, czy dostanę pozwolenie od taty .. Nie rozmawiamy od tygodnia, a w domu panuje napięta atmosfera. Jedyne słowa jakie usłyszałam z Jego ust, w ciągu tego tygodnia brzmiały tak "Teraz dziękuję Bogu, że ten dziennikarz postanowił Cię nie pozywać". Więc muszę mu dodatkowo podziękować.
Ubrałam koszulkę taty (może to zmiękczy Jego serce) i udałam się do salonu, by z nim porozmawiać.
- Tato .. Dziś gracie z Atletico .. Mogę iść na mecz ?
Nie zwrócił uwagi na to, że weszłam do pokoju. Jak zahipnotyzowany patrzył w telewizor, a Vanessa patrzyła na mnie z troską. Powtórzyłam pytanie. Tym razem zmusił się, by mi odpowiedzieć.
- Przecież jesteś pełnoletnia i wszystko Ci wolno.
Spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem i zrobił łyk kawy. Lubi mnie podpuszczać, sprawdza, czy wytrzymamy i zdołam opanować emocje. Zrobiłam głęboki oddech.
- Tak, ale zależy mi na Twoim pozwoleniu.
- Niemożliwe.
Powiedział to bardzo ironicznym głosem. Musiałam bardzo ze sobą walczyć, by się opanować.
- Więc mogę?
Nie chciał już ze mną walczyć. Chociaż jego chłodny i ironiczny ton się nie zmienił.
- Możesz. - Podeszłam i pocałowałam Go w policzek. Nie wzruszyło Go to, a Vanessa posłała mi pełne podziwu spojrzenie. - O 18:00 wyjeżdżamy.
Uśmiechnęłam się, podziękowałam i wróciłam do pokoju.
Do 18 leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad doborem odpowiednich słów, by przeprosić poszkodowanego dziennikarza. Przerwał mi donośny głos taty.
- Gotowa ?!
Wzdrygnęłam się i ekspresowo wyskoczyłam z łóżka, łapiąc za leżący na nim sweter.
- Tak, już idę !
Jazda minęłam nam w ciszy. Fakt, chciałam nawiązać rozmowę, ale On nie chciał mnie słuchać. Dopiero teraz zauważyłam, że długo potrafi się gniewać ..
Wyszliśmy z samochodu. Od razy udał się do szatni, a ja na trybuny. W loży VIP znowu siedziała tylko Antonella.
- Hej.
- Hej ! Co tam u Ciebie ?
Ucałowałam ją w policzek i usiadłam obok.
- Koszmarnie.
- Dlaczego ?
- Na pewno słyszałaś o tym, że "atakowałam" dziennikarza.
- A to .. Co teraz z tym będzie ?
- Muszę go przeprosić, a za razem podziękować, że mnie nie pozwał.
Antonella zrobiła duże oczy i chwyciła mnie za rękę.
- Co na to Carles ?
- Nie rozmawiamy od tego czasu .. No, przynajmniej ja staram się nawiązać rozmowę, ale On niekoniecznie. Nie dziwię mu się .. Narobiłam mu kłopotów.
- Wszystko będzie dobrze.
Ciepło się do mnie uśmiechnęła i razem powstałyśmy z resztą kibiców na odśpiewaniu hymnu Barcy i w tym samym czasie, zjawiła się Shakira, Anna, Nuria, Vanessa, Daniella i Bruna.

***

Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Barcy. Pospiesznie zbiegłam z trybun, by nie stracić z oczu mojego celu (czyli dziennikarza). Prowadził akurat wywiad z Alexisem. Spojrzałam na Chilijczyka i obdarowałam Go uśmiechem. Odwzajemnił Go i patrzył mi w oczy, ignorując tym samym pytanie dziennikarza. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
- Blanca, co ty tu robisz ?
To był Jonathan.
- Czekam na tego dziennikarza.
- Zostaw Go .. Znowu chcesz mu walnąć ? - Odwróciłam się i gniewnie spojrzałam na przyjaciela. - Żartowałem Buraczku.
Klepnął mnie w ramie i udał się w stronę tunelu.
Alexis skończył wywiad i ruszył w moją stronę.
- Hej Skarbie ! Stęskniłem się za Tobą.
Pocałował mnie, a ja pospiesznie Go od siebie odsunęłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Alexis .. Przepraszam, ale muszę coś załatwić.
Minęłam Go i pobiegłam w stronę dziennikarza.
- Dzień Dobry.
Odwrócił się w moją stronę. Poznał mnie, ponieważ zrobił trzy kroki w tył.
- Czego ty jeszcze chcesz ?
- Chciałam przeprosić i podziękować, że mnie Pan nie pozwał.
Chciałam rozluźnić atmosferę i uśmiechnęłam się promiennie. Mężczyznę to nie przekonało. Zrobił kolejne kroki wstecz, a ja podeszłam bliżej niego... I to był mój błąd ..
- OCHRONA ! OCHRONA ! TA PANIENKA CHCE MNIE UDERZYĆ !!
Ten idiota, krzyczał tak głośno, że nawet piłkarze z szatni usłyszeli Jego wołanie. Na moje nieszczęście jako pierwszy wybiegł tata.. Chwycił mnie za rękę i gniewnie na mnie spojrzał.
- Co ty robisz ?!
- Nic ! Chciałam Go przerosić i podziękować, a ten idiota zaczął się drzeć !
Puyol spojrzał na dziennikarza, a ten zaczął zaprzeczać.
- Ona chciała mnie uderzyć !
Zwątpiłam.
- Facet ? Masz ty jaja ?
Kolejny zły ruch. Puyol rzucił mi zimne spojrzenie, a mężczyzna znowu się cofnął.
- Blanca .. Przeproś Pana.
Przewróciłam oczami i wykonałam polecenie taty.
- Przepraszam za napaść i dziękuję, że mnie pan nie pozwał.
Sztucznie się uśmiechnęłam. Facet kiwnął głową i zwrócił się do taty.
- Mogę zrobić z panem wywiad ?
Dziennikarze. Carles puścił mnie i kazał poczekać przy samochodzie. Kopnęłam w kabel od kamery, leżący na murawie, włożyłam ręce do kieszeni i udałam się w stronę parkingu.
Jechaliśmy połowę drogi w ciszy, która zaczynała mnie dobijać.
- Tato, czy my kiedykolwiek będziemy normalnie rozmawiać ? - Zignorował mnie. - Na prawdę przepraszam ... Zachowałam się jak małe dziecko .. PRZEPRASZAM.
Spojrzałam na niego z nadzieją. Po chwili popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
- Nie szło tak od razu ? - Zrobiłam duże oczy, a usta zrobiły literkę "o". - Charakter też masz po mnie. Ciężko jest Ci przyznać się do błędu.
Uśmiechnęłam się. Carles włączył radio i resztę drogi śpiewaliśmy piosenki AC DC.
Tata podrzucił mnie do domu, a sam udał się na "kolację kapitanów" do Xaviego, gdzie czekała na Niego Vanessa, która z meczu wracała z Nurią.
Siedziałam akurat w salonie i oglądałam mecz Realu (tylko dlatego, że mam słabość do Sergio Ramosa), gdy poczułam wibracje telefonu. Neymar.
- Helo ? Balanca ! Przyjeżdżaj do nas ! Dziś świętujemy ! Bruna przyleciała ! Obiecuję, że nie zapomnisz tej imprezy ! OSTRY MELANŻ !
- Hahah. Jasne, zaraz będę.
Skoczyłam szybko pod prysznic i ubrałam obcisłą czarną sukienkę. Napisała karteczkę tacie, że wrócę rano.

________________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No i jest VII :3 jestem w połowie :) Planuję 14 rozdziałów + Epilog :)
Dziękuję za ponad 2000 wyświetleń ! :3 jesteście świetniii < 3333
Zapraszam na drugiego bloga :) -----> LEONELLA ♥


Do następnegoo ! ;*

poniedziałek, 11 listopada 2013

ROZDZIAŁ VI

Mija miesiąc, odkąd mieszkam z Carlesem i Vanessą. Każdego dnia lepiej się poznajemy i dużo czasu spędzamy na rozmowie. Porozmawiałam z tatą, na temat wywiadu, który prawie zrujnował, moje nowe życie. Poprosiłam Go, by wycofał oskarżenie redakcji gazety, w której ów wywiad się pojawił. Zgodził się.
Bywałam na każdym meczu Barcy i również dużo czasu spędzałam z Alexisem. Z każdym kolejnym spotkaniem, coraz bardziej mi się podobał, jednak Chilijczyk jest zazdrosny o moich przyjaciół. Jonathana i Neymara.
Tata i Vanessa byli załatwić parę spraw, w związku z ich ślubem, a ja w tym czasie spędzałam wolną chwilę z Alexisem, oglądając komedię romantyczną.
- Blanco, masz jakieś plany na wieczór ?
- Miałam zamiar pozamulać z muzyką, no chyba, że masz jakiś pomysł ?
- No w sumie, to mam.. Co powiesz na kino ?
- Kino ? .. Przecież teraz oglądamy film ..
- No to .. Kolacja ?
- No to już lepiej brzmi. - Zeskoczyłam z kanapy i udałam się w stronę schodów. - Idę się przygotować, a potem pojedziemy do Ciebie, okey ?
- No spoko, spoko. Dokończę tę komedię sam.
Zrobił obrażoną minę, na co odpowiedziałam pokazując mu język. Szybko pobiegłam do pokoju i zaczęłam szukać odpowiedniego ubioru, gdy zadzwonił telefon. Neymar.
- Blanca ?
Zapytał pijackim głosem.
- Neymar ? Co się dzieje ?
- No Bruna, no ... No ona jest na mnie zła ..
- Stary, ile ty wypiłeś ?
- Ona nie odbiera ..
Jąkał się i przeciągał ostatnie słowa swoich wypowiedzi.
- Dobra, Ney.. Zaraz u Ciebie będę.
Rozłączyłam się i wróciłam do Alexisa.
- Gotowa ? Jedziemy ?
- Alexis.. Musimy zrezygnować z kolacji.. Ney ma problem...
Chilijczyk przewrócił oczami, wstał i zabrał kurtkę.
- Rozumiem. Skontaktuj się ze mną, jak w swoim napiętym grafiku, znajdziesz trochę czasu dla mnie.
- Sanchez ! Zrozum, że On mnie teraz potrzebuje.
- Ja też Cię potrzebuje.
Powiedział to bardzo cicho, ale zdołałam usłyszeć Jego słowa. Podeszłam do niego i spojrzałam w oczy.
- Alexis .. Zrozum. Zależy mi na nim, a widzę, że coś jest nie tak.
- Mi za to, zależy na Tobie.
Ubrał kurtkę i wyszedł bez słowa. Zaklęłam pod nosem i kopnęłam w szafkę na buty. Obróciłam się  na pięcie i pobiegłam do pokoju po kurtkę, komórkę i klucze do samochodu. Napisałam karteczkę z informacją dla taty i w pośpiechu pojechałam do posiadłości Jonathana, w której urzędował Brazylijczyk.
Na miejscu byłam w 5 minut. Mam nadzieję, że żaden fotoradar mnie nie złapał.
Bez pukania weszłam do domu (moi przyjaciele nie mają w zwyczaju zamykania się na klucz). Zobaczyłam Neymara, oglądającego jakiś mecz z butelką piwa w ręce.
- Ney, co się dzieje ?
Usiadłam koło Niego, wyciągając piwo z Jego ręki. Miał podpuchnięte oczy i blado się do mnie uśmiechał.
- No ... No rzuciła mnie ..
- Bruna ?! Nie wierzę, co się stało ?
- No bo .. Nie przyleciałem na jej urodziny, a obiecywałem ..
- Przez takie coś ?
Ogłupiałam. To do Bruny nie było podobne.
- No ... Moje życie nie ma sensu.
Po raz kolejny chwycił za alkohol i zrobił dwa potężne łyki.
- To nie powód się upijać. Jak ty idioto się na treningu jutro pokażesz ?
Spojrzał na mnie i się przytulił, pogrążając się w płaczu.
- Co ja mam robić ?
- Spróbuję z nią porozmawiać.
Podniósł głowę i obdarował mnie uśmiechem.
- Dziękuję.
- Podziękujesz, jak uda mi się z nią dogadać.
Wstałam i poszłam wykonać telefon.
- Halo ? Bruna ?
- Blanca ? Coś się stało ?
- Ty mi powiedz.
- O co chodzi ?
- Neymar leży na kanapie w salonie, cały czas płacze i zalewa się w trupa.
- No i co mi do tego ?
- To, że ty jesteś powodem Jego obecnego stanu. Nie rozumiem, rzuciłaś Go, bo nie przyleciał na Twoje urodziny ? Bruna .. Jest piłkarzem, ciężko jest mu się urwać z Europy do Ameryki Południowej. - Po drugiej stronie słuchawki nastała cisza. - Bruna ? Rozumiesz, o co mi chodzi ?
- Tak.. Rozumiem, ale .. Po prostu mnie poniosło ..
- Chcesz o tym pogadać ?
- Chciałam z nim porozmawiać, obiecał, że będzie, a ostatecznie nie przyleciał .. A to, co chce mu powiedzieć, jest serio ważne..
- No dobra, dobra. Co chcesz m powiedzieć ?
W słuchawce, usłyszałam jej przyspieszony oddech.
- Jestem w ciąży z Neymarem.
No zatkało mnie.
- Serio ?! No to Bruna, cudownie ! Zerwałaś bo .. ?
- Bo chce z nim od dłuższego czasu porozmawiać, a on nigdy nie ma czasu ...
- Hormony.
- Może.
- Nie może, a na pewno. Zadzwoń do Niego i mu to powiedz. Będzie szczęśliwy.
- Okey ... Dzięki.
- Nie ma za co. Trzymaj się Skarbie.
Rozłączyłam się i wróciłam do przyjaciela.
- No i co ? Co Ci powiedziała,
- Poczekaj na telefon.
Puściłam mu oczko i w tym czasie zadzwoniła. Neymar szybko odebrał i ruszył do drugiego pokoju. Przez chwilę, słychać było Jego tłumaczenie, ale następnie nastała cisza i nagły entuzjazm i okrzyk radości. Po 10 minutach wrócił do mnie z ogromnym uśmiechem.
- Blanca ! Będę Ojcem !
Przytulił mnie i krzyczał do ucha, jak bardzo się cieszy.
- Dobra Palancie, dobra ! Ty teraz myśl, o jakimś własnym lokum, dla Ciebie, Bruny i malucha, który za 9 miesięcy przyjdzie na świat !
Neymar pocałował mnie w policzek i zaczął tańczyć, gdy w domu, pojawił się Jonathan. Gdy zobaczył tańczącego przyjaciela, zrobił zdziwioną minę i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Podeszłam do Niego i wyjaśniłam przyczynę Jego radości.
- Ney będzie Ojcem.
Poklepałam Go po ramieniu i wyszłam z domu. Chciałam jak najszybciej być u Alexisa.

***

Stałam pod drzwiami domu Chilijczyka z butelką czerwonego wina. Dwa razy już nacisnęłam na dzwonek, zaczynałam się obawiać, czy otworzy drzwi.
- Blanca ? Co ty tu robisz ?
- Przyjechałam przeprosić.
Alexis uśmiechnął się i gestem zaprosił do mieszkania. Rozsiedliśmy się w salonie, upijając czerwonym winem. Z każdą kolejną lampką, zaczynałam tracić kontrolę nad swoimi czynami. Byłam coraz bliżej Chilijczyka, aż w końcu nasze usta się ze sobą złączyły i zagłębiły w namiętnym pocałunku. Żadne z nas się nie opierało, oboje tego chcieliśmy. Zaczął ściągać mi koszulkę i całować po brzuchu, ale przeszkodził nam mój telefon. Nie chciałam Go odbierać, ale cały czas dzwonił.
- Muszę odebrać.
- Niech dzwoni.
Szepnął mi do ucha i nie przerywał pieścić moich ust, swoimi. Odwzajemniałam pocałunki, ale w między czasie wyciągnąłem telefon z kieszeni i sprawdziłam kto dzwoni.
- Fack, tata !
Alexis momentalnie przerwał mnie całować i dał mi odebrać.
- Tak tato ? Coś się stało ?
- No stało się stało. Napisałaś, że będziesz przed 20, a jest 22.
- Zaraz będę, zasiedziałam się u Jonathana i Neymara.
Nie czekałam na Jego odpowiedź, tylko od razu się rozłączyłam i zaczęłam ubierać ściągniętą przez Alexisa koszulkę.
- U Jonathana i Neymara ?
- Na kartce pisze, że jestem u nich. - Odpowiedziałam nie patrząc w Jego stronę, kierując się do drzwi. - Dziękuję za cudowny wieczór.
- To ja dziękuję, mam nadzieję, że to jeszcze kiedyś powtórzymy.
Poczułam, że łapie mnie od tyłu i całuje w głowę. Odwróciłam się w Jego stronę i obdarowałam pocałunkiem.
- Pewnie, że powtórzymy.
Uśmiechnęłam się i opuściłam Jego posiadłość. Nie mogłam wrócić swoim samochodem, troszeczkę przesadziłam z piciem. Złapałam taksówkę i w 10 minut byłam w domu.
W salonie siedział Carles, a Vanessa najwyraźniej się kąpała.
- Jestem !
Krzyknęłam rozbierając buty i miałam zamiar szybko uciec do pokoju. Byłam już na schodach, gdy usłyszałam Jego głos.
- Chodź tu.
Serce zabiło mi mocniej. "Oby nie wyczuł, że piłam"
- Tak tato ?
Stanęłam w progu i czekałam na to, co mi ma zamiar powiedzieć.
- No siadaj tu koło mnie. Musimy porozmawiać.
- Ale zmęczona jestem .. Nie możemy rano ?
- Nie, nie możemy rano.
Był zdenerwowany. Posłusznie usiadłam koło niego. Popatrzył na mnie, a ja starałam złagodzić jego złość i się uśmiechnęłam.
- Gdzie byłaś ?
- No u Jonathana i Neymara.
- Nie musisz kłamać.
Serce podskoczyło mi do gardła.
- No .. No byłam u nich ..
- A potem ?
- Potem ... Czyli kiedy ?
- Czyli teraz.
Puszczały mu nerwy. Nie było sensu dłużej udawać głupiej.
- U Alexisa.
- I co tam robiłaś ?
- No .. Rozmawialiśmy ..
- Tylko ?
- Tato, o co Ci do cholery chodzi ?
Wstałam i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie tym tonem. - Również wstał i spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem.- Nie rób ze mnie idioty, przecież czuję, że piłaś.
- Jestem pełnoletnia.
- Okey, jesteś pełnoletnia, ale to nie zwalnia Cię z tego, żeby mnie okłamywać.
- Okłamywać ?
- A kto przed chwilą powiedział, że jest u Jonathana i Neymara, gdy w tym czasie był u Alexisa ?
- Nie chciałam Cię denerwować, bo wiem, że się o mnie martwisz, no i wiesz, że pomiędzy mną a Alexisem iskrzy. Nie bój się, nie zastaniesz mnie z nim w łóżku.
- Przeginasz.
- Przecież oczekujesz ode mnie szczerości, tak ?  Teraz jestem bardzo szczera. Wybacz, ale jestem zmęczona i chcę się położyć. Dobranoc tato.
Rzuciłam oschle w Jego stronę. Gdy byłam już w pokoju, zatrzasnęłam za sobą drzwi.

***

Obudziłam się następnego dnia i od razu sprawdziłam komórkę. Sms od Alexisa.
"Hej Skarbie ;* widzimy się wieczorem ?"
- Nawet nie wiesz jakbym chciała.
Powiedziałam sama do siebie i zadzwoniłam do Niego.
- No dzień dobry Śpiochu.
- Hej, hej .. Słuchaj .. Nie możemy się dziś spotkać.
- Dlaczego ?
- Pokłóciłam się z tatą.
- Rozumiem .. No nic. Trzymaj się tam.
- Dzięki. Pa.
Rozłączyłam się i prosto ruszyłam pod prysznic. Po 30 minutach zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry i smacznego.
Powiedziałam bezbarwnym tonem i zaczęłam smarować kanapkę nutellą. Vanessa odpowiedziała mi tym samym, a Carles totalnie zignorował moją obecność. Po 10 minutach wstał, podziękował i pocałował narzeczoną, po czym pojechał na trening. Odetchnęłam.
- Co się dzieje ?
Vanessa widocznie nie była świadoma obecnej sytuacji.
- Nic, pokłóciliśmy się.
- A o co ?
- Jest zły, że nie ma nade mną kontroli.
- A konkretniej ?
Odłożyłam kupek kawy, który trzymałam w ręce i spojrzałam w jej błękitne oczy.
- No jak to ojcowie. Martwi się o mnie.
- Chodzi o Alexisa, tak ?
- Tak ..
- Wiesz, On się do Niego nie potrafi przekonać.
- Przekonać ? Co w nim złego ?
- Carles, twierdz, że jest za pewny siebie.
- No widać, że Go nie zna.
- To spraw, by Go poznał.
- Jeśli będzie chciał, to sam Go bliżej pozna.
- Ohh... No dobra. Mam nadzieję, że się dogadacie.
- No ja też mam taką nadzieję. Przepraszam Cię, Jona dzwoni.
Kiwnęła głową, a ja odeszłam od stołu i rozsiadłam się w salonie.
- Santos, ty czasem nie masz treningu ?
- Mam, mam. Dzwonię, by poprosić Cię o spotkanie po nim. To co ? Widzimy się o 14 ?
- Jasne, a gdzie ?
- W klubowej kawiarni.
- Spoko, będę.
Rozłączyłam się i poszłam ogarnąć pokój i przygotować się do spotkania z przyjacielem.

***

Leciała już 3 godzina naszego spotkania. Rozmawialiśmy o Neymarze, o tym, że będzie Ojcem i jak mu pomóc z nowym domem. Nie ominął nas temat Alexisa i temat mojej wczorajszej kłótni z tatą.
- Serio do was wczoraj dzwonił ?
- No .. No tak, bo było przed 22 a ty napisałaś, że jesteś u nas i że wrócisz przed 20.
- Kurde, temu mnie tak wczoraj wypytywał ... Super. Nagrabiłam sobie.
- No trochę .. Współczuję Ci. Nikt nie lubi mieć przerąbane u Puyola..
- Ta ... Ja też nie lubię ... Zbieramy się ? Muszę Go przeprosić..
- A jak to zrobisz ?
- Ani nie pytaj.
Odpowiedziałam zrezygnowanym tonem i ruszyłam z przyjacielem do samochodu. Ku naszemu nieszczęściu, na parkingu czekali na nas fotoreporterzy i dziennikarze. Otoczyli nas i zamiast męczyć Jonathana, uwzięli się na mnie.
- Wczoraj była Pani z Alexisem Sanchezem, a dziś z Jonathanem dos Santosem ?
- Lubi Pani tak zmieniać partnerów z dnia, na dzień ?
- Sprawdza Pani, który z Barcelońskich zawodników jest lepszym partnerem życiowym ?
No i puściły mi nerwy...

______________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

No i jest VI ^^ mam nadzieję, że się spodoba ;]
Liczę na dużo komentarzy < 333 możecie komentować nawet z anonima ;3

Mam taki przewalony humor, że cudem jest to, że dziś pojawił się rozdział ;]

Od 6-8 tygodni przerwy dla Leo ... No kurde noo... ;/;/;/;/;/
Zdrowiej Mistrzu ! ♥

ANIMO LEO ! ♥



Zapraszam na drugiego bloga ;3 -------> KLIK :)
Do następnego ;*

poniedziałek, 4 listopada 2013

ROZDZIAŁ V

Następnego dnia obudziłam się z myślą o Alexisie. Usiadłam na łóżku i zadawałam sobie pytanie, dlaczego myśl o nim mnie nie opuszcza ? Zakochałam się, czy co ? Z powrotem ułożyłam głowę na wygodnej poduszce i spokojnie analizowałam wczorajszy wieczór. Dlaczego tak zareagowałam, na Jego bliskość ? Anto miała rację .. To przyjaźń na chwilę, bo ja chcę czegoś więcej. Gdybym wczoraj inaczej zareagowała, to kto wie, może dziś nie budziłabym się we własnym łóżku. Nie no, o czym ja w ogóle myślę ? Za dużo wina wczoraj wypiłam. Zdecydowanie.
Skarciłam się w myślach, wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Poranna toaleta zajęła mi ponad 30 minut. Opornie zeszłam po schodach na śniadanie. Cisza, jaka ogarniała dom, trochę mnie przerażała. Tata na pewno jest na treningu, ale gdzie Vanessa ? .. Co tam Vanessa, gdzie moje śniadanie ?
Po ciuchu zajrzałam do Ich sypialni, ale była pusta. Stałam tak chwilę w drzwiach, już miałam pójść w kierunku kuchni, by zrobić sobie śniadanie, ale mój wzrok przyciągnęła gazeta, leżąca na łóżku, lekko przykryta poduszką. Bez namysłu wzięłam ją do ręki. Na okładce widniał tytuł :
Znana nam jest tożsamość partnerki Alexisa Sancheza ! - strona 10.
Zaintrygowało mnie to, co te szmatławce o mnie piszą.
Blanca Martinez. Tak właśnie nazywa się (jak mniemamy) nowa miłość Alexisa Sancheza. (Dalej pisało coś o Chilijczyku) Dziewczyna mieszka z Carlesem Puyolem i jego partnerką Vanessą Lorenzo. Byliśmy ciekawi, kim dla kapitana FC Barcelony jest młoda Hiszpanka. "Tarzan" udzielił nam krótkiej odpowiedzi po treningu: "Blanca jest moją siostrzenicą". 
Dziewczyna była obecna na jednym z treningów, jak i również zasiadła na trybunach ostatniego meczu Barcy przed sezonem, w koszulce wuja. [...]
"Blanca jest moją siostrzenicą" .. Po przeczytaniu tych słów, do oczu napłynęły mi łzy. Rzuciłam gazetę na łóżko i pobiegłam do pokoju. Byłam wściekła. Mój własny, rodzony ojciec, wstydzi się o mnie powiedzieć światu. Z szafy wyciągnęłam walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie moje rzeczy. Byłam w opłakanym stanie. Tusz rozmazywał mi się na twarzy i spływał razem z łzami. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Szybko sprawdziłam, czy wszystko mam i wyszłam z ogromną walizką z pokoju, kierując się do wyjścia.
- Blanca ! Już jestem ! ... Blanca ?
Tata stał wryty w podłogę widząc mnie duszącą się od płaczu i z walizką w ręce. Podszedł do mnie, ale ja się odsunęłam.
- Kochanie, co jest ?
- Wszystko ! Nienawidzę Cię ! Słyszysz ?! NIENAWIDZĘ CIĘ ! Skoro tak Ci utrudniam życie, to nie lepiej było mi to powiedzieć na początku !? W ogóle .. Co ja sobie wyobrażałam .. Jesteś piłkarzem, uczucia innych Cię nie obchodzą ! Tylko TY I TWOJA SŁAWA ! Nie odzywaj się do mnie ! Zostaw mnie w świętym spokoju !
Nie wytrzymałam i wyładowałam na Nim całą swoją złość, wyrzuciłam wszystko to, co leżało mi na sercu od odczytania tego artykułu. Carles starał się mnie uspokoić, ale zamykałam mu usta moim krzykiem.
- Kochanie, porozmawiajmy ..
- Nie mamy o czym ! Wielki Ojciec się znalazł ! Żegnaj ! Życzę powodzenia i mam nadzieję, że Vanessy nie skrzywdzisz !
Szarpnęłam walizką i wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu i udałam się w kierunku domu Alexisa. Chciałam wypłakać się w Jego ramię, poprzeklinać na cały świat i na Carlesa .. Nienawidzę swojego życia ..
Dzwoniłam i dzwoniłam, a Sanchez nie odpowiadał. Przeklęłam pod nosem i zatrzymałam samochód na jednej ze stacji. Oparłam głowę o kierownicę i kolejna fala łez napłynęła mi do oczu. Nie chciałam ich zatrzymywać, pozwalałam im strumieniami spływać po moich policzkach. Okłamywana przez całe życie i do tego niekochana.. I jak tu normalnie żyć ? Jak normalnie funkcjonować, jak na każdym kroku spotykasz przeszkody i nie masz siły ich samemu pokonywać ? Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie w przednią szybę samochodu. Otarłam oczy i otworzyłam okno. Neymar.
- Blanca ? Matko, co się stało ?
- Nic, po prostu życie mi się pieprzy.
Spokojnie mu odpowiedziałam i zapaliłam papierosa.
- Widzę walizkę, czyli chodzi o tatę, tak ?
Kiwnęłam tylko głową, nie miałam już siły odpowiadać słowami.
- Czyli nie masz gdzie się zatrzymać ?
Znowu kiwnęłam głową.
- Zamieszkasz ze mną u Jonathana. Siadaj na drugiem siedzeniu, pojedziemy Twoim samochodem.
- A co z Twoim ?
- Później po niego z Jonathanem podjedziemy. Kończ tego papierosa i jedziemy.
Nie dokończyłam, tylko od razy wyrzuciłam. Przesiadłam się na drugie siedzenie i dałam Neymarowi kluczyki. Ruszyliśmy. Całą drogę przemilczeliśmy. On patrzył na drogę, a ja bez wzruszenia i jakiegokolwiek emocji wpatrywałam się w cudowny Barceloński krajobraz, który znajdował się za szybą samochodu.

***

- PUYOL -

Po tym, jak Blanca wybiegła z domu, starałam się znaleźć powód jej gniewu. Przeszukałem cały dom, zajrzałem w każdy kąt. Nawet w internecie starałem się cokolwiek znaleźć. Byłem załamany .. Nie odbierała ode mnie telefonu, nie mam pojęcia, gdzie pojechała. Bezradny udałem się do swojej sypialni i rzuciłem się na łóżko. Poczułem, że na czymś leżę. Gazeta. Szybko otworzyłem na stronie 10. Był tam artykuł o Alexisie, Blance .. i coś o mnie. To, co przeczytałem, sprawiło, że miałem ochotę rozerwać tych dziennikarzy na strzępy. Moja wypowiedź została zmieniona .. "Blanca jest moją siostrzenicą". Kto to do jasnej cholery wymyślił ?! Szybko wkręciłem numer numer redakcji, która wydaje ową gazetę.
- Dzień dobry, tutaj gazeta ..
- Z tej strony Carles Puyol i oświadczam, że widzimy się w sądzie !
Natychmiast się rozłączyłem i skontaktowałem z prawnikiem. Następnie zadzwoniłem do Gerarda i o wszystkim mu powiedziałem.
- No stary .. Nie jest dobrze..
- Brawo Pique, Amerykę odkryłeś.
- Już się na mnie nie wyładowuj, co ? Ty lepiej myśl, jak to Blance wytłumaczysz.
- Zadzwoniłem, bo liczyłem, że mi pomożesz.
- Ciężko jest pomóc w takiej sytuacji.
- Na pewno masz jakiś pomysł. Znam Cię, jesteś specjalistą od głupich pomysłów .. Ratuj przyjaciela ..
- Puyi, od "głupich pomysłów", a tu jest potrzebny dobry, a nie głupi pomysł.
- Ehhh...
- Chodź ... Niby jakiś pomysł mam ..
- No to dawaj Gerard ! Bo ja zaraz psychicznie wysiądę.
- Okey, a więc plan jest taki ..

***

Neymar przekręcił klucz w drzwiach i weszliśmy do domu, do ogromnej posiadłości Jonathana. Wzięłam od Neya walizkę i poszłam do salonu, gdzie siedział gospodarz. Grał w fife.
- Jona, mamy gościa.
- Hymm ?
- Odwróć się Tumoku.
Jonathan zatrzymał grę i odwrócił się w naszą stronę. Jak mnie zobaczył szybko wstał i zrobił zatroskaną minę.
- Blanca ? Ty płaczesz ? Co się dzieje ?
Gwałtownie zamrugałam, by zatrzymać kolejną fale łez. Usiadałam na kanapie, a Ney i Jonathan zasiedli po moich dwóch stronach. Przyjaźnimy się, mogę im powiedzieć, co się stało. Spokojnie opowiedziałam im o gazecie, porannej kłótni z tatą i o przeprowadzce. Jak skończyłam, nie dałam rady powstrzymać łez. Wysłuchali mnie do końca i ani razu nie przerwali. Neymar wstał i poszedł do łazienki po chusteczki. Podziękowałam mu, wytarłam oczy i wydmuchałam nos.
- Nie chce mi się wierzyć, że Carles okłamałby dziennikarzy i to jeszcze w takiej sprawie.. To pewnie jakiś przekręt. Zobaczysz.
Jonathan objął mnie ramieniem i mocno przytulił.
- Dziękuję wam .. Jesteście wspaniałymi przyjaciółmi. Jak długo mogę zostać ?
- Tak długo, jak tylko zechcesz.
Brazylijczyk puścił oczko w moją stronę.
Po rozmowie z nimi, jakby wracała mi wiara w ludzi.

***

Minął tydzień, odkąd mieszkam u Neya i Jonathana. Przez ten czas nauczyłam się grać w fifę, bo właśnie to zamiast spania, robiliśmy w nocy. Jak chłopaki byli na treningach, to ja zostawałam, sprzątałam zrobiony przez nas bałagan i przygotowywałam posiłki. Tata dzwonił, ale ja nie chciałam odbierać od niego telefonu .. Nie wiedziałam, co miałabym mu powiedzieć .. Telefonów od Vanessy też nie odbierałam .. W sumie, to odbierałam tylko połączenia od Alexisa, który często dzwonił i wspierał. Przez tydzień odcięłam się od internetu. Miałam dość wypisywanych w nim kłamstw. Bałam się, że natrafię na kolejny "ciekawy" artykuł o mojej osobie.
Jutro Barca rozegra pierwszy mecz o Superpuchar Hiszpanii z Atletico Madryt na Camp Nou. Właśnie robiłam kolację, gdy do domu z konferencji przed meczem wrócili chłopki. Od progu było ich słychać. Jeden przedrzeźniał drugiego. Jak dzieci.
- Jesteśmy !
- Słyszę !
Weszli do kuchni z ogromnymi uśmiechami i wspólnie zasiedliśmy do kolacji. No i się zaczęło. Temat numer 1 "Piłka nożna".
- Blancaaaaaaa...
- Coooo Neymaaaaar ?
- Zasiądziesz jutro na trybunach ?
O mało nie udławiłam się kawałkiem kanapki, który chciałam połknąć.
- No chyba Cię Ney pogrzało. Ja nawet tego meczu w telewizorze nie puszczę.
- Proszę, chodź na mecz.
- Jonathan, nie. Czy ja mówię po Chińsku ?
- Okey, okey .. Ale przynajmniej mecz w telewizji śledź, okey ?
- Co tak się uparliście na ten mecz ?
- Bo jest dla nas ważny. Przynajmniej dla mnie, mam szansę z Barcą wygrać pierwsze trofeum.
Okey, Neymar dał mocny argument. Jako przyjaciółka jestem zobowiązana do tego, by go wspierać, w tak ważnym dla niego dniu.
- Okey, okey ! Będę oglądać, ale nie z wysokości trybun ! Zostanę w domu i zobaczę w telewizji.
- Jesteś wspaniała. Dziękujemy.
Odpowiedział mi Jonathan, odsłaniając w szerokim uśmiechu swoje białe zęby.
- No, kochana Blanca ! Przepraszam was na chwilę, Bruna dzwoni.
- Pozdrów ją i powiedz, że tęsknię !
Krzyknęłam za wychodzącym z pomieszczenia Brazylijczykiem. Spojrzałam na telefon. Kolejne połączenie od taty. "Przykro mi ... Nie jestem w stanie z Tobą teraz rozmawiać". Powiedziałam sama do siebie, wycierając pojedynczą łzę, tak by dos Santos nic nie widział.

***

Siedziałam w salonie owinięta kocem i oglądałam mecz FC Barcelony. Jonathan siedział na ławce rezerwowych, za to Neymar i ... i tata byli na boisku. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. W przerwie napisałam Neymarowi, Jonathanowi i Alexisowi sms-y, ze słowami otuchy.
Jeszcze bardziej zawinęłam koc i czekałam na drugą połowę. Na szczęście w przerwie nie było mowy, ani o mnie, ani o tacie, albo Alexisie. Zaczęła się druga połowa. Była nudna, ale w końcówce meczu Alves genialnie dośrodkował na głowę Neymara i ten zamienił strzał na bramkę. Trybuny oszalały i mi też zrobiło się miło na sercu, byłam dumna z przyjaciela. Można powiedzieć, że uczestniczyłam w tak ważnym dla niego momencie, oglądając mecz. Pierwsze spotkanie o Superpuchar zakończyło się 1:0 dla Barcy. Miałam już wyłączać telewizor, ale chciałam jeszcze raz zobaczyć uśmiech na twarzy przyjaciela. Zamiast kamery, która powinna być skierowana na strzelca bramki, to skupiła się ona na moim tacie, który podniósł koszulkę, pod którą była zwykła biała z czarnym napisem "PRZEPRASZAM CÓRECZKO. MAM NADZIEJĘ, ŻE KIEDYŚ DASZ MI SZANSĘ WSZYSTKO WYJAŚNIĆ."
Patrzałam na napis tak długo, jak umożliwiała mi to kamera. Kiedy transmisja została zakończona, bez namysłu wyskoczyłam z pod koca, wzięłam dokumenty i kluczyki, ubrałam buty i pojechałam na Camp Nou.

***

Po 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam samochód i zaczęłam szukać samochodu taty. Zajęło mi to 5 minut. Stanęłam koło pojazdu i czekałam na właściciela. Carles pojawił się po 20 minutach, w towarzystwie Gerarda. Jak mnie zobaczył, to na początku otworzył usta ze zdumnienia, lecz następnie niepewnie się uśmiechnął. Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i rzuciłam mu w ramiona.
- Jeszcze raz przepraszam Córciu .. Ale moja wypowiedź w wywiadzie została przekręcona.. Już pozwałem ludzi za ten błąd odpowiedzialnych.
Nie wierzyłam własnym uszom.. "przekręcona" ? Czyli ... Czyli tata nic nie zrobił ? Zrobiło mi się głupio.
- Nie miałam pojęcia ... Boże, jaka ja błam głupia, że nie dałam Ci szansy na wytłumaczenie .. Przepraszam.
Po raz kolejny byłam w ramionach taty. Łzy nie przestawały napływać mi do oczu i te radości, jak i  nienawiści. Dlaczego dziennikarze tak niszą ludziom życie ? Gerard patrzył na nas, kręcił głową i się śmiał.
- Wy to jesteście udani.
Obdarowaliśmy Barcelońską '3' uśmiechami wsiedliśmy do samochodu taty.
- Czym przyjechałaś ?
- Spokojnie, jutro po waszym treningu odbiorę samochód.
Puściłam oczko tacie i ruszyliśmy w stronę domu Jonathana. Jeszcze jedną noc z nimi zostanę, a potem wracam tam, gdzie moje miejsce. Wracam do taty.

__________________________________________________

Czytasz = skomentuj ;)

Trololololoooo ;> na prośbę Agaty S. ^^ więc i rozdział dedykuje Tobie ! < 33333333
Zapraszam na pierwszy rozdział, na nowym blogu ;3 ---> Leonella ♥


Do następnego ;*

sobota, 2 listopada 2013

ROZDZIAŁ IV

Chodzenie po galeriach handlowych w towarzystwie Shakity i Vanessy, było idealną kontynuacją dzisiejszego dnia. Ponad 6 godzin biegania z pełnymi torbami ubrań i butów, jest dość męczące. Było po 21:00, ale nie chciałyśmy jeszcze wracać do domów. Udałyśmy się do kawiarni i rozmawiałyśmy na różne tematy. Niepodziewaniem się, że w ciągu zaledwie trzech tygodni jestem w stanie komuś tak zaufać i się z nim zaprzyjaźnić. Zamawiałyśmy właśnie kawę, gdy podszedł do nas chłopak z gazetą i położył ją na naszym stoliku. Bez wzruszenia poszedł dalej i rozkładał kolejne gazety. Dziewczyny wymieniły spojrzenia i parsknęły śmiechem. Nie dziwie im się, są One jednymi z najbardziej rozpoznawalnych osób w Barcelonie, a nawet w Hiszpanii. Rzadko spotyka się takie sytuacje, że mija ktoś celebrytów bez jakiegokolwiek gestu. Ja wzruszyłam ramionami i przeczytałam nagłówek gazety.
- CO ?!
Na moje oburzenie Shakira i Vanessa spojrzały na mnie ze zdziwieniem. Ze złościom rzuciłam gazetę w ich stronę, by same zrozumiały moje zachowanie.
- Ooo.. No proszę.
Shakira uśmiechnęła się w moją stronę i wyciągnęła język.
- Alexis Sanchez w towarzystwie uroczej brunetki na imprezie u przyjaciela. Czyżby nowa miłość ?
Vanessa na głos przeczytała tytuł i ze zdziwieniem na mnie spojrzała.
- Słonko, co Cię w tym denerwuje ?
- Co mnie denerwuje ? To, że piszą bzdury ! Żadna nowa miłość, przyjaźnimy się, a Ci palanci wypisują każdą głupotę, nie mając  potwierdzonego źródła informacji !!
- Młoda, taka praca. Przyzwyczaisz się.
Odpowiedziała mi Shakira puszczając oczko w moją stronę i robiąc łyk kawy.
- Dziwi mnie tylko fakt, że nazwali Cię "uroczą brunetką" a nie Blancą, albo córką Puyola .. No chyba, że Świat nie wie o tym, że jesteś Jego córką.
Spojrzałam na Vanesse i starałam się w jej oczach znaleźć odpowiedź.
- Dziwne .. Byłam na treningu, są wpisy na instagramie .. Może po prostu mnie nie poznali.
- Niemożliwe ..
- Shaki, na instagramie mam zdjęcie ze spitym Danimi i pod zdjęciem jest komentarz Carlesa, o tym, że silną głowę mam po nim. Na pewno mnie nie poznali, albo nie widzieli jeszcze zdjęcia w internecie. A w ogóle, to co mnie to obchodzi ! Mam głęboko tych całych dziennikarzy.
Z oburzeniem oparłam się o krzesło i dopiłam kawę. Van i Shaki popatrzały na mnie i zaczęły się śmiać.
- Dobra Buntowniku zbieramy się. Puyi pewnie na nas czeka.
Kiwnęłam głową, pozbierałam rzeczy i ruszyłam za przyjaciółkami do samochodu.

***

- ŚRODA -

Dziś Barca gra mecz, na który jestem zmuszona iść, ponieważ tata załatwił mi bilet. Gdy mi go wręczył, udałam że jestem w siódmym niebie, a tak na prawdę, to się załamałam. Dziś mam randkę z Alexisem i to oznacza, że mam o 2 godziny skrócony czas na przygotowanie się na spotkanie z Chilijczykiem.
Ubrałam się w szare rurki, czarne trampki i białą bluzę z kapturem. Do torby wzięłam słuchawki, gdyby zaczęło mi się nudzić grzanie krzesełka na stadionie. Siedziałam już gotowa w salonie, gdy Carles podszedł do mnie z jakimś ładnie opakowanym pudełkiem.
- Co to ?
- Prezent.
- A z jakiej okazji ?
- A czy zawsze musi być okazja, by obdarować córke prezentem ?
- Po pierwsze, to nie odpowiada się pytaniem na pytanie, a po drugie, to racja, nie musi być okazji.
Oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. Odebrałam prezent i zabrałam się za jego odpakowywanie. W środku była domowa koszulka Barcelony z nazwiskiem taty. Gdybym kiedykolwiek wcześniej dostała takie prezent, od kogoś innego, to na pewno bym go nie przyjęła, albo od razy przeznaczyła na opał. Jednak to prezent od taty i mimo, że nie lubię piłki nożnej, poczułam sentyment do tej koszulki i zrobiło mi się miło, że Carles chce "zarazić" mnie swoją pasją.
- Dziękuję tatusiu.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek.
- Nie ma za co córeczko.
Obdarzyliśmy się uśmiechami. Szybko wróciłam do pokoju i założyłam koszulkę taty i wyciągnęłam z torby słuchawki. Bardzo mu zależy, na moim szczęściu, stara się jak może. Najwyższy czas to docenić.
Wróciłam do salonu i gestem pokazałam tacie, że musimy jechać. Widząc mnie w koszulce Barcy, szeroko się uśmiechnął i wybiegł z domu, ciągnąc mnie za rękę.
Wybiła 13:00 godzina meczu Barcy z jakimś tam niemieckim klubem. Mecz towarzyski, ostatni, przygotowujący piłkarzy do sezonu i do starcia o Superpuchar Hiszpanii z Atletico (postanowiłam słuchać Carlesa, w drodze na stadion). Siedziałam w loży dla VIPów razem z Antonellą, która jako jedyna z WAGS była obecna na meczu. Bardzo sympatyczna z niej dziewczyna. Cały czas się śmiała i opowiadała z wielką pasją o swoim partnerze, Leo Messim. Czułam, że Ci chorzy dziennikarze i paparazzi robią nam zdjęcia. Miałam ochotę wstać i coś im zrobić. Nienawidzę, jak ktoś mnie obserwuje, a co dopiero fotografuje.
- Anto, nie denerwują Cie oni ?
Pokazałam skinieniem głowy na fotoreporterów.
- Można się przyzwyczaić. Kiedy się jest członkiem rodziny piłkarza, nieuniknione jest umknięcie przed kamerą, aparatem .. To jest ogromny minus tego wszystkiego, no ale cóż, muszą z czegoś żyć.
Popatrzała na mnie i obdarzyła słodkim uśmiechem. Uwielbiam tą kobietę.
Barca wygrała 2:0 po dwóch trafieniach Messiego. Tata grał cały mecz i nie powiem, jest bardzo, ale to bardzo dobrym obrońcom. Napisał mi sms-a, żebym przyszła do szatni. Poczekałam, aż zrobi się jakieś przejście do wyjścia z trybun. Udałam się w stronę szatni piłkarzy. Oczywiście natknęłam się na ochroniarzy, którym musiała pokazać przepustki, by wejść w "strefę prywatną". Bez pukania weszłam do szatni.
- Szybciej się nie dało Młoda ?
- Nie, nie dało się. Ochroniarze mnie sprawdzali.
- No dobra, nie ważne. Chodź, ktoś chce Cię poznać.
Kiwnęłam głową i ruszyłam za tatą, który opuszczał szatnię. Nie wiem, gdzie mnie prowadził, ale zajęło nam to troche czasu przez ostatki kibiców, którzy prosili o autografy i zdjęcia. Po chwili stanęliśmy przed drzwiami do jakiegoś pomieszczenia. Tata zapukał, a gdy usłyszał "proszę" nacisnął na klamkę.
- Witam ponownie trenerze. Gerardo, to właśnie jest moja córka, Blanca. Była na naszym treningu niedawno.
Mężczyzna podniósł się z skórzanego fotela i podał mi ręką, obdarzając serdecznym uśmiechem.
- Widziałem Cie właśnie na treningu, ale nie wiedziałem kim jesteś. Dopiero dziś dowiedziałem się, że Carles ma córkę. Bardzo miło jest mi Cię poznać.
Znowu się uśmiechnął. Odpowiedziałam tym samym.
- Mi również, ale dlaczego chciał mnie Pan poznać ?
- Ponieważ jestem tu nowy, a nie widziałem Cię na uroczystym obiedzie miesiąc temu.
- Uroczystym obiedzie ?
- Twój tata zorganizował dla mnie imprezę powitalną. Obecni na niej byli piłkarze ze swoimi rodzinami, niestety Ciebie wśród gości nie było, a chciałbym znać całą Barcelońska rodzinę, którą tworzymy.
"Barcelońską rodzinę". Czułam się zaszczycona, że zostałam do niej przydzielona. W ostatnim czasie spotkało mnie wile złego, wiele przykrości, ale wsparcie jakie otrzymałam, pomogło mi się podnieść po stracie rodziców. Otaczało mnie mnóstwo ludzi, których znam niespełna miesiąc i mimo tak krótkiej znajomości, jestem częścią rodziny. Atmosfera jaka panuje w klubie, bardzo mnie wzruszyłam i wywołała niesamowity przypływ pozytywnych emocji, że po policzku spłynęła mi łza.
- Blanco, co się dzieje ?
- Nic, nic. Po prostu jestem szczęśliwa.
Uśmiechnęłam się do Carlesa i mocno się do niego przytuliłam. Gerardo zaśmiał się pod nosem i z ogromnym uśmiechem patrzał na naszą dwójkę.
- No nic trenerze, my musimy lecieć.
- Dobrze, do treningu Carles, Blanco jeszcze raz, bardzo się cieszę, że Cię poznałem.
Ścisnął moją dłoń z tym samym uśmiechem, który podczas naszej rozmowy ani razu nie zniknął z Jego ust.
- Mi również, dziękuję i dobranoc,
Wychodząc pomachałam mu i poczułam ciężar ręki mojego taty na ramieniu. Uśmiechnęliśmy się do siebie i udaliśmy się szatni po Jego rzeczy, a następnie pojechaliśmy do domu.

***

- A teraz .. Jak wyglądam ?
Stałam przed Vanessą, w chyba piątej sukience i trzeciej parze butów. Pomagała mi wybrać kreację, na dzisiejszą randkę z Alexisem. Sama poprosiłam ją o pomoc. W końcu jest modelka i zna się na modzie, ale zaczynam żałować. Uwielbiam się przebierać, mierzyć różne rzeczy, ale nie wtedy, jak trwa to ponad godzinę.
- Weź te czarne buty i będzie idealnie.
Odetchnęłam i w pośpiechu zmieniłam buty, na końcu się uśmiechając.
- Mogę tak iść, tak ?
- Nie te, te drugie czarne.
Spojrzałam na nią bezradnym i zmęczonym wzrokiem. Na mój widok wybuchła śmiechem, wstała i mnie przytuliła.
- Żartuję Słońce, wyglądasz pięknie ! Za ile będzie Alexis ?
- Za 10 minut. Dobrze, że to Ciebie ubierają na tych sesjach i pokazach, bo jakbyś ty miała kogoś przebierać, to by mieli paru godzinne opóźnienie !
Wyrwałam się z jej objęć i pokazałam język.  Odpowiedziała tym samym, podając mi torebkę.
Miałam na sobie czerwoną sukienkę przed kolana, bez ramiączek, do tego srebrne kolczyki, czarne buty na obcasie i również czarną torebka. Włosy miałam rozpuszczone i lekko pokręcone. Lekko oczy zrobione tuszem i zakreślone kreski.
- Wyglądasz ślicznie córeczko.
Tata stał za mną i pocałował w głowę, trzymając kawę w jednej ręce, a w drugiej pod pachą miał dwa pady.
- Puyi, nie myśl sobie, że będę z Tobą dziś grać w fife !
- Skarbie, Leo i Antonella dziś przychodzą. Młody na pewno będzie chciał zagrać.
- Tato, ty do wszystkich mówisz Młody, Młoda ?
- Nie, tylko do Młodych.
Odpowiedział szerokim uśmiechem i zasiadł na kanapie. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- No to ja lecę. Nie wiem, o której wrócę.
Puściłam oczko Vanessie i ucałowałam w policzek.
- No ja mam nadzieję, że na noc wrócisz !
Krzyknął Carles w moją stronę starając przekrzyczeć włączającą się fife. Podeszłam do niego, klepnęłam w głowę i pocałowałam w policzek.
- O to się nie martw. Bawicie się dobrze !

***

Mijała trzecia godzina naszej randki, siedzieliśmy w Jego domu w salonie, rozmawiając i popijając czerwone wino. Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy o sobie. Alexis jest niesamowicie zabawnym, skromnym i przeuroczym facetem. Dochodziła północ, Alexis włączył jakąś komedie romantyczną. Siedzieliśmy koło siebie i co jakiś czas zerkaliśmy w swoją stronę. Poczułam ciężar jego ramienia, na moim ramieniu. To wszystko dzieje się trochę za szybko. Odsunęłam rękę Chilijczyka i spojrzałam mu w oczy.
- Alexis .. Nie chcę nic mówić, ale to wszystko dzieję się trochę za szybko .. Wiesz, lubię Cię, ale ... No ale nic więcej.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Eeee... Yyyy jasne .. Jasne, ale .. Czy .. Nie, nie, nie ! To, że Cię objąłem, nie znaczy, że mi się podobasz .. Nie no, bo podobasz mi się, ale .. Ale nie, żeby ten .. Od razu coś do Ciebie czułem .. Bo co to, to nie..
Oboje się do siebie odsunęliśmy. Ledwo powstrzymałam śmiech, bo muszę przyznać, że  jego "panika" była komiczna. Nastała drętwa cisza, w filmie, akurat główna bohaterka całowała się z innym bohaterem. Alexis jak ogłupiały patrzał w ekran telewizora, a ja ledwo wytrzymywałam, by nie wybuchnąć śmiechem. Przeze mnie Alexis czuje się głupio, a to ja powinnam teraz smażyć się ze wstydu, że wyciągnęłam takie, a nie inne wnioski z jego zachowania. Jeszcze raz spojrzałam w Jego stronę. Szczerze to .. To podoba mi się, ale to jednak wszystko za szybko. Znamy się niecały miesiąc. Musimy się lepiej poznać, by cokolwiek razem planować w przyszłości... Z drugiej strony .. To skąd ta pewność, że Alexis kiedyś coś do mnie poczuje ? Przecież powiedział, że nic nie ma .. No w sumie .. To ja też powiedziałam, że nic nie ma ..
- Już przed pierwszą.. To ja będę lecieć. Dziękuję za miły wieczór.
Wstałam i pocałowałam Go w policzek. Cudownie pachniał.
 - To ja dziękuję.. Odwieźć Cię ?
- Nie, nie ..Piłeś, wrócę taksówką.
Kiwnął głową i odprowadził do drzwi. Już wychodziłam, ale coś mnie podkusiło, by jeszcze raz na niego spojrzeć. Miał ręce w kieszeni i uroczo się uśmiechał.
- Dobranoc.
Powiedziałam z zakłopotaniem, a on odpowiedział tym samym puszczając oczko.
Zadzwoniłam po taksówkę i po pierwszej byłam w domu. Słyszałam krzyki dobiegające z salonu. Poszłam się przywitać, trzymając buty w ręku i udałam się do pokoju. Buty położyłam przy łóżku i bezsilnie opadłam na tapczan. Patrzałam w sufit i myślałam o Alexisie. Z rozmyśleń, wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Blanco, możemy wejść ?
Vanessa.
- Jasne !
Moja przyszła macocha i Antonella z ogromnymi uśmiechami weszły do mojego pokoju i usiadły na łóżku, patrząc na mnie wielkimi oczami.
- No co ?
Antonella z rezygnacją spuściła głowę, a Vanessa przewróciła oczami.
- Jak myślisz, po co przyszłyśmy ?
- Bo wam się nudzi ?
- Nieee.. Masz nam opowiedzieć jak było na randce.
Antonella wyprzedziła odpowiedź Vanssey i ponownie wlepiła we mnie spojrzenie. Zrobiłam głęboki wdech i wszystko z najdrobniejszymi szczegółami im opowiedziałam. Chciałam to mieć z głowy i iść spać. Skończyłam sprawozdanie i udałam się do łazienki. Nie doszłam, ponieważ Vanessa skoczyła z łózka i przyciągnęła mnie na nie.
- No co jeszcze chcecie wiedzieć ? Ja chcę spać ..
- O nie, nie moja droga. Co teraz z Alexisem ?
- Van ! No a co ma być ? Przyjaźnimy się.
- To pewnie chwilowe.
Oczywiście swoje trzy grosze musiała wtrącić partnerka Leo. Vanessa popatrzała na przyjaciółkę i przybiła jej piątkę. Starałam się zachować spokój i naturalny wyraz twarzy.
- Zobaczymy, a teraz serio ... Dajcie mi spać !
- Dobrze Skarbeńku, nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi !
Vanessa miała szczęście, że nie miałam siły ją klepnąć.
- Dobranoc.
Powiedziały chórem i zamknęły drzwi do mojego pokoju.

____________________________________________________

Czytasz = skomentuj :)

Rozdział dedykuję Mateuszowi :D (tak jak obiecałam, słowa dotrzymałam ! :D)

Masakra :D Rozdział pisałam niecały tydzień .. Nie, nie brak weny, brak czasu i ciągłe zamulanie xd
Dziś Thiago Messi obchodzi pierwsze urodzinyy < 333
Najlepszego Szkrabie ;3



Do następnego ;*